"szczęście w nieszczęściu" jeżeli tak to piąteczka.
Ja usłyszałam to pierwszy raz 3 lata temu, gdy tata wyjechał niby do Waszyngtonu
w sprawach "służbowych" hahahahaha, gówno prawda".
Pojechał tam do nowej rodziny, a nas olał i wraca czasem na weekendy, my niby nic nie wiemy.
15 lat temu gdy urodziła się moja siostra, ojciec nie był zbyt szczęśliwy
i nie chciał uczestniczyć w naszym życiu rodzinnym, wyjechał gdzieś na tydzień z kolegami
i dopuścił się romansu. Tak oto "powstała" bo nie wiem jak inaczej to, a raczej ją nazwać,
moja przyrodnia siostra Ruth, ojciec gdy się o tym dowiedział jeździł na męskie wyprawy dość
często, wymyślając to nowe kłamstwa o tym dlaczego i gdzie wyjeżdża.
Mama po 2 latach dowiedziała się i postawiła mu ultimatum,
niby wybrał nas, ale 3 lata temu zmienił decyzje i mówiąc że w Waszyngtonie ma dobrą prace,
przeprowadził się tam a nas zostawił mówiąc że nie chce ingerować
w nasze życie. Tak na prawdę, przeprowadził się to tej wiedźmy i jej głupawej córeczki.
Skąd wiem jakie są ? Bo kiedyś je poznałam, całkowicie przez przypadek,
ale o tym opowiem kiedy indziej.
Chodzi o to że jakieś 2 lata temu, rodzice wysłali mnie na obóz, wyjechałam razem z przyjaciółmi,
Chelsy, Molly, Joe, Chris, Luke i Justin. Było tam całkiem fajnie.
Morze, plaża, imprezy, przyjaciele
Idealnie wakacje dla 16 latki, tak przynajmniej mi się wydawało, do pewnego momentu,
razem z Molly upiłyśmy się i musiałyśmy bo odpokutować w recepcji.
Nieudolna ja rozsypałam papiery a jedne z nich zawierały, dane osobowe mojej przyrodniej siostry.
Wiedziałam jak się nazywa, ile ma lat i poznałam dane rodziców w tym mojego ojca.
Razem z Molly opowiedziałyśmy reszcie to czego się dowiedziałyśmy i razem postanowiliśmy,
zrobić tej małej debilce, piekielne wakacje.
Były małe problemy, bo znajdowała się w trochę młodszej grupie niż ja, ale
dla chcącego nic trudnego, jakoś sobie z tym poradziliśmy.
Wtedy te żarty wydawały się śmieszne,
- zabieranie ubrań podczas, gdy ona brała prysznić
- sikanie przez chłopaków do jej wodopoju
- dzwonienie i zastraszanie z numeru zastrzeżonego
- publiczne ujawnianie zapisków z jej pamiętnika
I wiele, wiele innych o wiele gorszych rzeczy, tak wyglądało jej 3 tygodnie,
no prawie trzy bo w połowie 3-ciego nie wytrzymała tego psychicznie i powiesiła się w swoim pokoju.
Cały obóz śmiał się z niej i wytykał ją palcami, a ja czułam się o wiele lepiej, tym bardziej
że nikt nie miał pojęcia kto za tym stoi, było tam lekko ponad 300 osób
a tak na prawdę z nikim się nie zaprzyjaźniła.
Uznano więc, że miała problemy już gdy przyjechała i sprawa została umorzona.
My specjalnie nie czuliśmy się winni, do pewnego czasu, ok pół roku później, gdy byliśmy
na wycieczce zobaczyliśmy jej załamaną matkę, opowiadała w parku jakieś starszej
babeczce, jak jest jej źle i o tym że jej starsza córka wpadła w depresje.
Dopiero wtedy poczuliśmy się winni i obiecaliśmy sobie że nigdy więcej, żadne z nas
nie dopuści do czegoś takie. Chodziliśmy na msze do kościoła i braliśmy udział w wolontariatach, po jakimś czasie doszliśmy do wniosku że życie w poczuciu winy nie przywróci jej do życia i postanowiliśmy zapomnieć.
06.09. (sobota)
godzina 11;00
Hermosa Beach
Ostatnie dni w szkole były chyba najgorsze jakie mogłam przeżyć, wszyscy żyjemy w strachu.
Skąd Cloe wie tak dużo o nas i o sprawie z przed 2 lat.
skoro nikt tego nie wiedział.
skoro nikt tego nie wiedział.
Staraliśmy się udawać że wszystko gra, ale na marne bo to nas męczy,
gdy tylko ją widzimy czujemy narastający strach i nie pokój.
Jaki będzie jej kolejny ruch i co chce osiągnąć.
Wstałam o 11 i od razu umyłam się oraz ubrałam i zeszłam na dół do kuchni zrobić sobie śniadanie.
Parisa siedziała przy kuchennym stole i czytała jakieś rzeczy o fizyce kwantowej,
takie rzeczy są chyba dopiero na moim roku, ale ja się tam nie znam bo chodzę na chemie, którą
i tak pamiętam przez mgłę bo najczęściej zasypiam.
Podeszłam do niej i gapiłam się na jej zeszyty
- w czym mogę Ci pomóc - zapytała, spoglądając na mnie
- co robisz ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
- przygotowuje się do konkursu - uśmiechnęła się promiennie i zaczeła coś zapisywać
- okey, to ja Ci nie przeszkadzam - wzruszyłam ramionami i podeszłam do lodówki
Nie za bardzo miałam ochotę na wytworne śniadanie, dlatego zrobiłam sobie płatki
na mleku, najprostsze a za razem najpyszniejsze dla mnie śniadanie.
Potem wróciłam na górę i dostałam sms-a od Mamy
"Możesz przynieść mi do pracy zieloną teczkę, która leży u mnie w sypialni
na biurku, z pośpiechu zapomniałam o niej."
Odpisałam szybkie "jasne" po czym poszłam po teczkę, wzięłam plecak z najpotrzebniejszymi
rzeczami i wyszłam z domu kierując się na przystanek autobusowy.
Tak przyznaje się wyszłam wyglądając jak bez domy, ale aktualnie mam to w dupie.
Jadę tylko do szpitala, więc mało mnie interesuje wygląd.
Gdy dotarłam po 10 minutach przyjechał autobus, który bezpośrednio zabrał mnie
pod szpital w którym pracuje moja mama.
Weszłam głównym wejściem i witając się z personelem, pokierowałam się do gabinetu
dla specjalistów, grzecznie zapukałam, lecz w zamian dostałam głuchą ciszę
A gdy pociągnęłam za klamkę, okazało się że drzwi są zamknięte.
Nie mając lepszego pomysłu, usiadłam na krzesełku na przeciwko pokoju i czekałam, aż
mama się odnajdzie.
Po 10 minutach znudziła mnie to czekanie i postanowiłam się przejść,
Chodzi o to że gdy przechodziłam przez szpitalny korytarz zauważyłam kogoś, kogo miałam nadzieje nie spotkać w najbliższym czasie.
Mowa o Cloe, schowałam się za recepcje i starałam się dojrzeć co robi.
Na natomiast intensywnie prowadziła dyskusje z jakimś lekarzem, widać było że lekarz wyprowadził ją
z równowagi. Stali dość daleko dlatego nie mogłam zrozumieć o czym gadają, gdy chciałam podejść dalej,
wtedy pojawiła się moja kochana mamusia
Spojrzała się na mnie miną typu "WTF",
ale zaraz machnęła ręką i łapiąc mnie za ramie wprowadziła do swojego pokoju
- co Ty właśnie robiłaś? - zapytała surowo, opierając się o jedno z biurek
- nic ważnego, am proszę oto Twoja teczka - podałam jej ją i chciałam wyjść, ale ciekawość mi na to nie pozwalała
-mamo mam pytanie, ale nie do Cb tylko jako do lekarza - zaczęłam a ona kiwnęła głową na znak że mam kontynułować
- pamiętasz tą sytuacje z prze 2 lat, co ta dziewczyna popełniła samobójstwo ? - zapytałam nie pewnie
- tak, doskonale, przywieźli ją do naszego szpitala, była masa policji i dziennikarzy, tego nie da się zapomnieć a czemu o to pytasz ? - zdziwiła się
- sprawa została zamknięta prawda ? - usiadłam na sofie a ona zrobiła to samo
- tak Alexis, okazało się że było to samobójstwo tak jak już wspomniałaś, nikt nie roztrząsał sprawy, ale odpowiedz mi w końcu o co chodzi ? - zapytała wzruszając ramionami.
- wszystko Ci powiem, ale jeszcze nie teraz, potrzebuje Twojego zaufania - uśmiechnęłam się
- możesz mi powiedzieć czy na pewno nikt nie chce aby śledztwo ponowie zostało wszczęte ? -dodałam, mama długo się zastanawiała aż wstała i podeszła do mnie
- zgoda, pomogę Ci, ale później wszystko mi opowiesz - powiedziała surowo i wyszła z pokoju
Po kilku minutach wróciła z swoim przełożonym, który kiwnął na nią głową a ona wyszła z gabinetu zostawiając mnie z nim.
- nie chce wiedzieć po co Ci są potrzebne te informacje, więc odpowiem na Twoje pytania a potem oboje zapomnimy że taka rozmowa miała miejsce, zgoda ? - zapytał łagodnym głosem, na co ja kiwnęłam głową
- mamy mało czasu, więc zaczynaj - zamknął drzwi na klucz i usiadł koło mnie
- znasz Cloe Parker ? - zapytałam,
- tak, jest córką Stelly Parker, Cloe to siostra dziewczyny, która popełniła samobójstwo - odpowiedział
- była dzisiaj w szpitalu czego chciała ? - kontynuowałam
- jej matka chce po prostu zapomnieć i iść dalej przez życie, a Cloe uważa że jej siostra nie mogłaby zrobić czegoś takie i oskarża szpital o jakieś przekręty i zaniedbania - odpowiedział
- od kiedy to trwa ? - wypytywałam go dalej
- od miesiąca, od kąt się tutaj przeprowadziła, i już wyprzedam Twoje pytanie, nie wiem gdzie i z kim mieszka - po czym wstał
- bardzo dziękuje za informacje - przytuliłam go
- po prostu rozmowy nie było - obiął mnie
- do widzenia - pożegnałam się i wyszłam jak najszybciej ze szpitala
Nie mogłam uwierzyć w to czego się dowiedziałam, szybko wróciłam do domu i napisałam do wszystkich
zbiorowego sms-a że maja do mnie przyjść o 16 bo to ważne i zostają na noc.
Moja mama wróci pewnie w nocy, a co do Parisy do wysłałam ją na noc do koleżanki.
Sama postanowiłam zadbać trochę o siebie, umalowałam się i przebrałam.
Przygotowałam z salonie napoje i przekąski, wiem że chłopcy przyniosą jakieś trunki, więc o to nie musiałam się martwić, gdy już wszystko było gotowe, usłyszałam dzwonek do drzwi, krzyknęłam otwarte i rozsiadłam się w salonie.
Po chwili wszyscy weszli i usiedli na około mnie. Justin i Chris rozlali nam drinki, które zrobili a Molly włączyła muzykę, potem wszyscy zlepili we mnie wzrok a ja opowiedziałam czego się dowiedziałam w szpitalu.
- skoro ma 17 lat to może mieszkać sama? - zapytał Joe
- Ty jesteś kurwa jakiś zjebany, ona chce nagłośnić sprawę i wyciągnąć konsekwencje od nas a Ty idioto pytasz się czy mieszka sama - wrzasnęła na niego Molly, bijąc go poduszką
- przestańcie - usiadłam między nich
- co teraz robimy ? - zapytał Joe
- nie wiem, ale na pewno nie możemy się jej cały czas bać - zarządziłam,
- posłuchaj, jeżeli ona wiem, co jest raczej oczywiste to raczej powinniśmy się jej bać - zaśmiał się
- i co to nam da? chcecie żyć w ciągłym strachu ? - wtrąciła się Chels
- to co proponujecie ? - spojrzał się na mnie i Chels
- na razie nie mam planu, ale jedno jest pewne nie możemy pozwolić by miała nad nami przewagę - podeszłam na Chels i złapałam ją za dłoń
- razem damy sobie rade, ona jest jedna a nas jest siedmioro - zrobiła szatańską minę
- w takim razie koniec rozmyślania, bawimy się - krzyknął Justin i pod głosił muzykę
Jak powiedział Justin tak zrobiliśmy, zaczęliśmy pić, tańczyć i palij joiny aby się odstresować.
Dzięki Bogu że mam taras bo inaczej cały dom śmierdział by zielskiem pomieszanym z fajkami, sąsiadów na szczęście również nie mam w przeciagu ok kilometra, więc nie mamy się czym martwić, no niby jest Louis ale on sam jara, więc nic mu do tego.
Koło 23;00 nasze pary zaczęły się rozkręcać i miziać, ale miałam obok siebie Justina i Luke, więc bawiłam się z nimi tańcząc na sp3
Szczerze to gdy to robią najczęściej piszczę i zasłaniam sobie oczy jak dziecko, dając
im do zrozumienia że mają przestać, ale byłam w takim stanie że było mi już wszystko jedno.
Koło 1;30 wszyscy się ogarneliśmy i zaczęliśmy sprzątać cały syf, który powstał
w przeciągu kilku godzin. W sumie to ja z dziewczynami leżałyśmy i chwaliłyśmy się jaka,
ma w jakim kolorze stanik a chłopcy sprzątali, potem jeszcze włączyliśmy sobie film przy, którym
wszyscy usneliśmy.
Nad ranem koło godziny 4;00 przyszłam moja mama, w sumie było czysto,
więc zawołała mnie mówiąc że dziś ma wolne i poszła do siebie spać, ja również to zrobiłam.
07.09. (niedziela)
godzina 9;15
Hermosa Beach
- wstawaj pijaczko - ktoś na mnie wskoczył, przypuszczam że Chris
- co chcesz ? - zapytałam podnosząc się do pozycji siedzącej
- wychodzi już, śpiąca królewno - tym razem po głosie poznałam że to Justin
- już - odpowiedziałam i zeszłam na dół do salonu
- dziękuje że wczoraj przyszliście, i pamiętajcie co ustaliliśmy - przytuliłam każdego na co oni kiwnęli głową
- papapapa - odpowiedzieli chórem i wyszli
Wróciłam do pokoju gdzie spędziłam kilka godzin śpiąc a potem zeszłam na obiad.
Starałam się spędzić z mamą jak najmniej czasu by nie wpadło jej do głowy, wypytać mnie o Cloe.
Plan w sumie się powiódł bo ona siedziała u siebie a ja u siebie i żadna z nas nie wchodziła w drogę drugiej,
do pewnego momentu, gdy ktoś zadzwonił do drzwi.
-Parisa otwórz drzwi - krzyknęła mama do siostry, bo ona jako jedyna była na dole
- spoko, już idę - powiedziała i było słychać dźwięk otwierających się drzwi
- babcia Carmen - usłyszałam po chwili zaskoczony głos Paris
Carmen to matka mojego ojca i jej wizyta zawsze oznacza coś złego!
-----------------------
- akcja cały czas się rozwija, i mam nadzieje że wena mnie nie opuści
- dziękuje bardzo za wszystkie komentarze, które bardzo mnie motywują ♥
- proszę jak przeczytasz to skomentuj, dla Ciebie to chwila a dla mnie to bardzo wiele *,*
Boski *,* Nie mogę się doczekać nn ! <3
OdpowiedzUsuńomg! świetne bardzo mi się podoba chociaż mogłoby być wiecej akcji z Alexis i Justinem ;)
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę ♥
Usuńhahaha okey, wszystko w swoim czasie :D
swietne ! :)
UsuńSuper !! <3
OdpowiedzUsuńJuż zekam na następny ;3
świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3 Bardzo zaciekawiła mnie fabuła twojego opowiadania, nie mogę się doczekać dalszych wydarzeń. Będę czytać i ten blog jest już zapisany na mojej liście :) Niestety zawsze czytam na tel, przez co nie mogę dodawać komentarzy (mam zrytą przeglądarkę ;/). Ale zawsze pamiętaj, że jestem sobie taka ja wśród czytaczy i nie komentuję, ale zawsze czytam :D Życzę nadmiaru weny i również zapraszam na mojego bloga: alldayallnightbaby.blogspot.com ;*
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje i będę pamiętać :D
Usuńtak, przepraszam już dodałam :))
OdpowiedzUsuńHej! Otrzymujesz nominacje do Libster Award :)
OdpowiedzUsuńWięcej informacji: http://krolewskastrazniczka.blogspot.com/
Świetne!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://thegame-justinbieber.blogspot.com/ :*