Rozdział może zawierać treści nieodpowiednie dla niektórych czytelników
Oj moja babcia nigdy nie oznaczała niczego dobrego, w sumie
to za bardzo jej nie lubiłam. Okey, bądźmy szczerzy nikt z mojej najbliższej rodziny
za nią nie przepada.
Moja mama nazywa ją "wrzodem na dupie", ja uważam że ona jest jakaś powalona tak to
ładnie nazwę i moim zdaniem to ona w tym swoim ogródku hoduje,
jakieś podejrzane ziółka bo za normalnie to się ta kobieta nie zachowuje. Ojciec tym bardziej
jej nie trawi bo cały czas powtarza że zniszczyła mu psychikę, i nawet jej ulubienica Parisa
unika jej jak tylko babcia się pojawi bo jest strasznie natrętna.
Tak na prawdę to mnie ta chora czarownica nienawidzi i ośmiesza przy każdej możliwej okazji
a Parise cały czas faworyzuje i mówi jaka to ona jest cudowna.
DLACZEGO ?
Bo jestem głupia, bynajmniej tak ona mówi
a Parisa to inteligentny aniołek
- co Ty tutaj robisz ? - zapytałam schodząc po schodach
- jakie ciepłe powitanie - powiedziała oschle
- a co szabat czarownic mam Ci zorganizować abyś poczuła się jak w domu - zaśmiałam się i usiadłam na schodach
- jak zwykle jesteś bezczelna - prychnęłą
- bo jestem u siebie w domu i mogę mówić co chce - odpowiedziałam pewnie
- witaj Carmen -odezwała się mama, gdy tylko usłyszała podniesione głosy
- dzień dobry - kiwnęła na nią głową
- po co przejechałaś ? - naciskałam aby mi w końcu odpowiedziała
- stęskniłam się za swoimi wnuczkami, a przynajmniej za jedną - spojrzała na mnie z wyższością
- miło z Twojej strony - odezwała się mama i zaprosiła ją do środka, gestem ręki
- hahaha - zaśmiałam się, a wszystkie spojrzały na mnie
- co Cię tak bawi ? - zapytała Parisa
- ojoj biedna babcia stęskniła się za Tobą, tsa. Nałogowa kłamczuch z Ciebie. Tata Cię przysłał abyś sprawdziła co u nas i nie udawaj że jest inaczej - odpowiedziałam wchodząc do kuchni
Słuchałam tych ich sztucznych miłych rozmów i rzygać mi się chciało, ta wiedźma o
wszystko wypytywała bo chciała opowiedzieć tacie co u nas nowego a tej chuj sam nie
może przyjechać niby?
Gdyby tak na prawdę mu zależało to osobiście by przyjechał a nie wysyłał matkę,
której nikt nie lubi.
Po pewnym czasie usłyszałam wypowiadanie moje imię przez mamę, i wtedy
wyostrzyłam słuch + podeszłam do salonu, chowając się za komodę
- nie, Alexis ma masę znajomych i przyjaciół, nie jest sama - mama skierowała do wiedźmy
- tak, tak na pewno - zaśmiała się
- poznałaś ich, jakiś czas temu - broniła mnie wciąż
- no dobrze, znajomych ma, ale nigdy i tak nie znajdzie chłopaka a tym bardziej męża - zakpiła
O Ty pierdolona suko, ja ogólnie raczej tak nie przeklinam, ale ten babsztyl
doprowadza mnie do szału. Nie mogę nać jej kolejnych powodów do wyśmiewania mnie i dręczenia
przez jej cały wyjazd i przed rodziną.
Niestety sposób jest tylko jeden, a czy mój plan się powiedzie to zobaczymy
- wiesz babciu - weszłam do kuchni i usiadłam na krześle koło niej
- tak właściwie to mam chłopaka i chętnie Ci go przedstawię - uśmiechnęłam się z mama i Parisa zrobiły dziwną minę, lecz żadna z nich nic nie powiedziała
- tak? a jak się nazywa? - zapytała wiedźma
- tak, Justin, Justin Bieber - gdy to powiedziałam spojrzałam na mamę i siostrę a te się uśmiechnęły
- w takim razie z przyjemnością go poznam - wstała z krzesła i podeszła do swojej walizki
- idę się odświeżyć, może zaprosisz go na kolacje ? - zapytała
- jasne, nie ma sprawy - odpowiedziałam i weszłam na górę do swojego pokoju a zaraz za mną Parisa i mama
- co Ty kombinujesz ? - zapytała mama
- w sumie to nie wiem, jak się uda to Justin będzie udawał mojego chłopaka a jej szczena opadnie - zaśmiałam się
- a jak się nie uda ? - wtrąciła się Parisa
- to albo się nie zgodzi a ja wyjdę na wariatkę,
albo się zgodzi i coś schrzani i mnie ośmieszy
albo przyjdzie i wygada się ze tylko udajemy
- wiem że jesteś kiepska z matmy, ale więcej jest minusów i tego że się nie uda - zaśmiała się mama
- wiem, ale kto nie ryzykuje, ten nie zyskuje - odpowiedziałam i wywaliłam je z pokoju.
Po chwili napisałam sms-a do Justina, wiem powinnam zadzwonić
ale wtedy babka mogła by usłyszeć czy co, a tak to jest mi łatwiej. Zależy mi
aby wszystko poszło zgodnie z planem, ale życie lubi płatać figle
W sumie to nie wiem nawet czy przeczyta całego tego sms-a bo jak są długie to nie
wszystkie czyta, ale może los mi się poszczęści i tego przeczyta.
Ale w sumie jak przeczyta to może mu się nie chcieć to jest leniwy i czasem ma wszystkich w dupie.
Po 10 Minutach zastanawiania się odpisał mi.
Gdy to przeczytałam popłakałam się, no tak czego oczekiwałam że on zrozumie.
Byłam mu potrzebna do macania i zaliczania baz z ostatnim rocznikiem
aby zaimponować chłopakom. Tylko to we mnie widział, pieprzoną zabawkę
Gdy się ogarnęłam napisałam mu tylko "pieprz się"
i zeszłam na dół przygotować kolacje. W kuchni Parisa spytała czy mi się udało go namówić a ja pokiwałam przecząco głową i zaczęłam nakrywać do stołu.
Robiłam to najwolniej jak mogłam bo chciałam odwlec wyśmianie przez babcie,
ale co się odwlecze to nie uciecze.
Wszystko było już przygotowanie, więc nadszedł czas mojej zagłady.
Ten babsztyl usiadł na przeciwko mnie
No zajebiście lepiej być nie mogło
Wszyscy zaczęli a jaj wzrok był wlepiony we mnie
- pyszna kolacja mamuś - odezwała się Parisa
- tak, muszę przyznać racje. Channel postarałaś się - dodała Carmen, a Parisa spojrzała na telefon i odeszła od stołu
- a tak w ogóle to gdzie Twój chłopak, Alexis - dodała
-am......muszę Ci coś powiedzieć - zająknęłam się i odłożyłam widelec
- słucham - zaśmiała się, a wtedy do pokoju przyszła Parisa i to nie sama a z Justinem
Co to Kurwa ma znaczyć
Przecież napisał że uważa że zmyślam,
więc co on tu robi
- przepraszam za spóźnienie - Justin podrapał się po karku
- jestem Justin Biebere, chłopak Alexis - podszedł do mojej babci i podał jej dłoń, a gdy ona również mu ją podała, pocałował ją w nią
- o kurwa - szepnęłam sama do siebie, ale mama to chyba usłyszała bo spiorunowała mnie wzrokiem
- miło mi - odpowiedziała Carmen i wróciła do jedzenia.
Justin usiadł koło mnie a mama podała mu szybko talerze i sztućce i nalała wina.
Atmosfera była wyjątkowo miłą, babcia była jakoś dziwnie sympatyczna a Justin zachowywał się czarująco.
Rozmawialiśmy na różne tematy, oczywiście Carmen musiała zadawać miliony pytań dotyczących mojego "związku" z Justinem, wspominała również o moim dzieciństwie, tylko śmieszne jest to że jakoś kompletnie nic o nim nie wie, bo nigdy nie uczestniczyła w moim życiu.
Po kilku godzinach staruszka zrobiła się zmęczona i poszła do pokoju gościnnego spać a ja zabrałam Justina do swojego i zamknęłam drzwi aby nikt nie słyszał mojej rozmowy.
- co Ty tutaj robisz ? - zapytałam zdziwiona siadając na łóżku
- przepraszam za to co napisałem. Zachowałem się jak chuj. Sądziłem że to tylko żarty. Parisa napisała do mnie że jak nie przyjdę to skopie mi dupę i wtedy zrozumiałem że to wszystko była prawda - usiadł koło mnie i mnie obiął
- ciesze się że tu jesteś - wtuliłam się w niego
- ja również - zaczął mną bujać i oboje przewróciliśmy się tylko że ja upadłam na tego tors
- hmn....czyżby przeznaczenie - zaśmiał się
- nie wierze w przeznaczenie - potarłam swoim nosem i jego
- ale spisałeś się, byłeś czarujący - dodałam
- a nie jestem taki zawsze ? - zapytał patrząc mi raz w oczy a raz na usta
- nie, raczej nie - zaśmiałam się i zrobiłam to samo
- to co teraz robimy ? - zapytał oblizując wargi
- no nie wiem a co chcesz ? - zapytałam zawstydzona i schowałam głowę w tego torsie
- oboje wiemy co chciałbym teraz robić - powiedział uwodzicielsko i uniósł mój podbrudek
- tak a co masz na myśli ? - czułam jak moje policzki płoną
- oj przestań i po prostu mnie pocałuj - powiedział i wpił się w moje usta powodując stało motyli w moim brzuchu, tylko on był w stanie doprowadzić mnie do czegoś takiego. Z początku całował czule, ale po chwili pocałunek stał się namiętny i zachłanny. Nasze wargi muskały się a języki ocierały o siebie. W pewnym momencie przeturlał nas i tym razem to on był na górze. Zaczął się o mnie ocierać kroczem a ja poczułam mrowienie w dolnej części. Było to bardzo przyjemne i doprowadzało mnie to do szaleństwa. Długo to nie potrwało bo musieliśmy oddychać, więc oderwaliśmy się od siebie
- no, no, no, może rzeczywiście powinniśmy być parą - zaśmiał się i zaczął składać pocałunki na mojej szyi a ja odchyliłam głowę by dać mu większy dostęp
- co ? - zaśmiałam się
- oj nic, to był żart. Jesteśmy przyjaciółmi.........bardzo dobrymi.........z przywilejami.......ale przyjaciółmi - ciągle całował moją szyję
Dzięki, wiesz jak pocieszyć dziewczynę
Marzyłam aby to usłyszeć i to od Ciebie
Ale czego oczekiwać od 16 latka
Im tylko "przywileje" w głowie
-tsaa - odpowiedziałam i sztucznie się uśmiechnęłam a on znowu musnął moje usta i zaczął się ocierać. Po chwili usłyszałam że ktoś wchodzi po schodach
- złaś - pisnęłam i zrzuciłam go z siebie a on wylądował na podłodze
- o co Ci .... - urwał bo do pokoju weszła Carmen
- co Wy tu robicie ? - zapytała zakładając rękę na ręke
- nie Twój interes, puka się - prychnęłam
- no właśnie widzę że się puka, ale żeby w domu w którym jest Twoja babcia i mama ? - zapytała wkurzona
- jeżeli babci nie odpowiada to może opuścić ten dom - zaśmiałam się
- bezczelna gówniara - splunęłą
- stara czarownica - odpowiedziałam i podeszłam do drzwi
- proszę abyś opuściła mój pokój - otworzyłam drzwi a Carmen wyszła
- ale ona wtyka nos w nie swoje sprawy - zaśmiał się Justin i usiadł na łóżku
- wiem, idę się myć - podeszłam do komody, zabrałam piżamę i poszłam się umyć, gdy wychodziłam z łazienki spotkałam mamę i zapytałam czy Justin może zostać na noc, zgodziła się
Wiedziałam, ona uwielbia Justina...może nawet za bardzo
- idziemy spać - oznajmiłam wchodząc do pokoju
Justin tylko kiwnął głową i rozebrał się zostając w samych bokserkach, ja w tym czasie zgasiłam światło, włączyłam telewizor i położyłam się do łóżka. Po chwili Justin do mnie dołączył i obiął mnie w tali, muskając po szyji
- zależy mi na Tobie proncesso - zamruczał mi do uch
- ostatni raz nazywałeś mnie tak gdy się poznaliśmy - uśmiechnęłam się
- wiem, bo się tak zachowywałaś - też się zaśmiał
- wal się, a i też mi na Tobie zależy - odpowiedziałam
- wiem, widzę to - mocno mnie przytulił
- koniec tego słodzenia idę spać, dobranoc - wyłączyłam telewizor bo zaczęło się robić niezręczniewięc pora spać
- dobranoc - pocałował mnie w polik
- dzień dobry - kiwnęła na nią głową
- po co przejechałaś ? - naciskałam aby mi w końcu odpowiedziała
- stęskniłam się za swoimi wnuczkami, a przynajmniej za jedną - spojrzała na mnie z wyższością
- miło z Twojej strony - odezwała się mama i zaprosiła ją do środka, gestem ręki
- hahaha - zaśmiałam się, a wszystkie spojrzały na mnie
- co Cię tak bawi ? - zapytała Parisa
- ojoj biedna babcia stęskniła się za Tobą, tsa. Nałogowa kłamczuch z Ciebie. Tata Cię przysłał abyś sprawdziła co u nas i nie udawaj że jest inaczej - odpowiedziałam wchodząc do kuchni
Po pewnym czasie usłyszałam wypowiadanie moje imię przez mamę, i wtedy
wyostrzyłam słuch + podeszłam do salonu, chowając się za komodę
- nie, Alexis ma masę znajomych i przyjaciół, nie jest sama - mama skierowała do wiedźmy
- tak, tak na pewno - zaśmiała się
- poznałaś ich, jakiś czas temu - broniła mnie wciąż
- no dobrze, znajomych ma, ale nigdy i tak nie znajdzie chłopaka a tym bardziej męża - zakpiła
- wiesz babciu - weszłam do kuchni i usiadłam na krześle koło niej
- tak właściwie to mam chłopaka i chętnie Ci go przedstawię - uśmiechnęłam się z mama i Parisa zrobiły dziwną minę, lecz żadna z nich nic nie powiedziała
- tak? a jak się nazywa? - zapytała wiedźma
- tak, Justin, Justin Bieber - gdy to powiedziałam spojrzałam na mamę i siostrę a te się uśmiechnęły
- w takim razie z przyjemnością go poznam - wstała z krzesła i podeszła do swojej walizki
- idę się odświeżyć, może zaprosisz go na kolacje ? - zapytała
- jasne, nie ma sprawy - odpowiedziałam i weszłam na górę do swojego pokoju a zaraz za mną Parisa i mama
- co Ty kombinujesz ? - zapytała mama
- w sumie to nie wiem, jak się uda to Justin będzie udawał mojego chłopaka a jej szczena opadnie - zaśmiałam się
- a jak się nie uda ? - wtrąciła się Parisa
- to albo się nie zgodzi a ja wyjdę na wariatkę,
albo się zgodzi i coś schrzani i mnie ośmieszy
albo przyjdzie i wygada się ze tylko udajemy
- wiem że jesteś kiepska z matmy, ale więcej jest minusów i tego że się nie uda - zaśmiała się mama
- wiem, ale kto nie ryzykuje, ten nie zyskuje - odpowiedziałam i wywaliłam je z pokoju.
Po chwili napisałam sms-a do Justina, wiem powinnam zadzwonić
ale wtedy babka mogła by usłyszeć czy co, a tak to jest mi łatwiej. Zależy mi
aby wszystko poszło zgodnie z planem, ale życie lubi płatać figle
Justin mam zwariowaną i porąbaną prośbę, ale to dla mnie
bardzo ważne, więc proszę chociaż to przemyśl, bo rzadko
Cię o coś proszę, więc nic się nie stanie jak raz zachowasz
się jak prawdziwy przyjaciel a nie jak jakiś chuj, którego
udajesz.
Dobra przechodzę do sedna. Przyjechała do mnie wiedźma
(tak, ta o której tyle Wam opowiadałam)
i znowu chce się poniżyć, więc proszę Cię abyś przez
kilka dni udawał mojego chłopaka.
Pewnie się zastanawiasz dlaczego ?
Wyśmiała mnie i powiedziała że nigdy by nie nie chciał,
a ja wyrwałam się że mam chłopaka, nie mama
drugiego takiego przyjaciela jak Ty więc padło na Ciebie.
Proszę zrobisz to dla mnie ?
Czarownica chciałaby Cię poznać dzisiaj na obiedzie xx
Po 10 Minutach zastanawiania się odpisał mi.
Hahahahahaha jaki wkręt, w sumie to nie wiedziałem
że taki z Ciebie żartowniś, jak chcesz ze mną chodzić to mi
to powiedź w twarz a nie jakieś bajeczki wymyślasz
Gdy się ogarnęłam napisałam mu tylko "pieprz się"
i zeszłam na dół przygotować kolacje. W kuchni Parisa spytała czy mi się udało go namówić a ja pokiwałam przecząco głową i zaczęłam nakrywać do stołu.
Robiłam to najwolniej jak mogłam bo chciałam odwlec wyśmianie przez babcie,
ale co się odwlecze to nie uciecze.
Wszystko było już przygotowanie, więc nadszedł czas mojej zagłady.
Ten babsztyl usiadł na przeciwko mnie
Wszyscy zaczęli a jaj wzrok był wlepiony we mnie
- pyszna kolacja mamuś - odezwała się Parisa
- tak, muszę przyznać racje. Channel postarałaś się - dodała Carmen, a Parisa spojrzała na telefon i odeszła od stołu
- a tak w ogóle to gdzie Twój chłopak, Alexis - dodała
-am......muszę Ci coś powiedzieć - zająknęłam się i odłożyłam widelec
- słucham - zaśmiała się, a wtedy do pokoju przyszła Parisa i to nie sama a z Justinem
- przepraszam za spóźnienie - Justin podrapał się po karku
- jestem Justin Biebere, chłopak Alexis - podszedł do mojej babci i podał jej dłoń, a gdy ona również mu ją podała, pocałował ją w nią
- o kurwa - szepnęłam sama do siebie, ale mama to chyba usłyszała bo spiorunowała mnie wzrokiem
- miło mi - odpowiedziała Carmen i wróciła do jedzenia.
Justin usiadł koło mnie a mama podała mu szybko talerze i sztućce i nalała wina.
Atmosfera była wyjątkowo miłą, babcia była jakoś dziwnie sympatyczna a Justin zachowywał się czarująco.
Rozmawialiśmy na różne tematy, oczywiście Carmen musiała zadawać miliony pytań dotyczących mojego "związku" z Justinem, wspominała również o moim dzieciństwie, tylko śmieszne jest to że jakoś kompletnie nic o nim nie wie, bo nigdy nie uczestniczyła w moim życiu.
Po kilku godzinach staruszka zrobiła się zmęczona i poszła do pokoju gościnnego spać a ja zabrałam Justina do swojego i zamknęłam drzwi aby nikt nie słyszał mojej rozmowy.
- co Ty tutaj robisz ? - zapytałam zdziwiona siadając na łóżku
- przepraszam za to co napisałem. Zachowałem się jak chuj. Sądziłem że to tylko żarty. Parisa napisała do mnie że jak nie przyjdę to skopie mi dupę i wtedy zrozumiałem że to wszystko była prawda - usiadł koło mnie i mnie obiął
- ciesze się że tu jesteś - wtuliłam się w niego
- ja również - zaczął mną bujać i oboje przewróciliśmy się tylko że ja upadłam na tego tors
- hmn....czyżby przeznaczenie - zaśmiał się
- nie wierze w przeznaczenie - potarłam swoim nosem i jego
- ale spisałeś się, byłeś czarujący - dodałam
- a nie jestem taki zawsze ? - zapytał patrząc mi raz w oczy a raz na usta
- nie, raczej nie - zaśmiałam się i zrobiłam to samo
- to co teraz robimy ? - zapytał oblizując wargi
- no nie wiem a co chcesz ? - zapytałam zawstydzona i schowałam głowę w tego torsie
- oboje wiemy co chciałbym teraz robić - powiedział uwodzicielsko i uniósł mój podbrudek
- tak a co masz na myśli ? - czułam jak moje policzki płoną
- oj przestań i po prostu mnie pocałuj - powiedział i wpił się w moje usta powodując stało motyli w moim brzuchu, tylko on był w stanie doprowadzić mnie do czegoś takiego. Z początku całował czule, ale po chwili pocałunek stał się namiętny i zachłanny. Nasze wargi muskały się a języki ocierały o siebie. W pewnym momencie przeturlał nas i tym razem to on był na górze. Zaczął się o mnie ocierać kroczem a ja poczułam mrowienie w dolnej części. Było to bardzo przyjemne i doprowadzało mnie to do szaleństwa. Długo to nie potrwało bo musieliśmy oddychać, więc oderwaliśmy się od siebie
- no, no, no, może rzeczywiście powinniśmy być parą - zaśmiał się i zaczął składać pocałunki na mojej szyi a ja odchyliłam głowę by dać mu większy dostęp
- co ? - zaśmiałam się
- oj nic, to był żart. Jesteśmy przyjaciółmi.........bardzo dobrymi.........z przywilejami.......ale przyjaciółmi - ciągle całował moją szyję
-tsaa - odpowiedziałam i sztucznie się uśmiechnęłam a on znowu musnął moje usta i zaczął się ocierać. Po chwili usłyszałam że ktoś wchodzi po schodach
- złaś - pisnęłam i zrzuciłam go z siebie a on wylądował na podłodze
- o co Ci .... - urwał bo do pokoju weszła Carmen
- co Wy tu robicie ? - zapytała zakładając rękę na ręke
- nie Twój interes, puka się - prychnęłam
- no właśnie widzę że się puka, ale żeby w domu w którym jest Twoja babcia i mama ? - zapytała wkurzona
- jeżeli babci nie odpowiada to może opuścić ten dom - zaśmiałam się
- bezczelna gówniara - splunęłą
- stara czarownica - odpowiedziałam i podeszłam do drzwi
- proszę abyś opuściła mój pokój - otworzyłam drzwi a Carmen wyszła
- ale ona wtyka nos w nie swoje sprawy - zaśmiał się Justin i usiadł na łóżku
- wiem, idę się myć - podeszłam do komody, zabrałam piżamę i poszłam się umyć, gdy wychodziłam z łazienki spotkałam mamę i zapytałam czy Justin może zostać na noc, zgodziła się
Wiedziałam, ona uwielbia Justina...może nawet za bardzo
- idziemy spać - oznajmiłam wchodząc do pokoju
Justin tylko kiwnął głową i rozebrał się zostając w samych bokserkach, ja w tym czasie zgasiłam światło, włączyłam telewizor i położyłam się do łóżka. Po chwili Justin do mnie dołączył i obiął mnie w tali, muskając po szyji
- zależy mi na Tobie proncesso - zamruczał mi do uch
- ostatni raz nazywałeś mnie tak gdy się poznaliśmy - uśmiechnęłam się
- wiem, bo się tak zachowywałaś - też się zaśmiał
- wal się, a i też mi na Tobie zależy - odpowiedziałam
- wiem, widzę to - mocno mnie przytulił
- koniec tego słodzenia idę spać, dobranoc - wyłączyłam telewizor bo zaczęło się robić niezręcznie
- dobranoc - pocałował mnie w polik
08.09. (poniedziałek)
godzina 7;15
Hermosa Beach
Mój budzik zaczął dzwonić z drugiego końca pokoju, więc chcąc uciszyć irytujący dźwięk
musiałam od razu wstać i podejść do biurka gdzie leżał mój telefon.
Po chwili gdy spojrzałam na łóżko zobaczyłam Justina
- ej słoneczko rusz dupę i wstawaj, trzeba iść do szkoły - szepnęłam mu do ucha a on położył mnie na sobie
- nie chcę - zapiszczał
- nie interesuje mnie to, zepnij dupę, jak wrócę masz być ubrany - zarządziłam i wstałam z niego, wzięłam ciuchy z komody i pokierowałam się do łazienki. Tam umyłam się, umalowałam, spięłam włosy w kłosa i ubrałam się, po 30 minutach byłam gotowa i wróciłam do pokoju. Justin był już ubrany
- gotowy ? - zapytałam
- tak - odpowiedział na wpół przytomny
- okey, to chodź na dół - zeszłam do kuchni gdzie leżała karteczka od mamy z informacją że śniadanie do szkoły dla mnie, Justina i Parisy leży na komodzie w przedpokoju a ona będzie o 22.
Poinformowałam Parise po czym razem z Justinem poszłam do jego samochodu,
moja siostra ma łatwiej bo idzie dopiero na 10,
ale co tam takie jest życie.
- Justin mam prośbę - zaczęłam niepewnie
- nom co tam ? - zapytał odpalając samochód
- nie mów nikomu o ..... no wiesz - zagryzałam wargę
- spoko, nie masz się czym martwić - zaśmiał się i złapał mnie za kolano
- to nasza słodka tajemnica - dodał i wodził ręką po moim udzie
- zboczeniec - spiorunowałam go wzrokiem
- wiem że Ci się to podoba - piął rękę coraz wyżej
- skończ bo zaraz wysiądę - zagroziłam,
Nie powiem, to było przyjemne nawet bardzo, no ale co z tego.
On nie musi o tym wiedzieć.
Niech nie pozwala sobie.
Sam powiedział że jesteśmy PRZYJACIÓŁMI,
a przyjaciele zachowują się inaczej,
przynajmniej w moim świecie
O 8;05 byliśmy już w szkole i każde z nas poszło pod swoją klasę.
Pod moją była Angela więc od razu do niej podeszłam i zaczęłyśmy gadać o głupotach
w sumie jest jedyną osobą z którą mogę pogadać o niczym konkretnym.
Chelsy i Molly za bardzo za nią nie przepadają, tolerują ją jedynie,
ale każdy ma prawo do zadawania się z kim chce mi ich znajomi też nie do końca się podobają
lecz nic nie mówię.
W szkole za dużo się nie działo, Cloe trzymała się z daleko, więc wszyscy byliśmy
szczęśliwi.
Dzień na prawde szybko mi minął
aż za szybko bo nie podobało mi się że będę musiała wrócić do domu gdzie czarownica czeka aby mnie upokorzyć, do tego nie wiem na ile dokładnie przyjechała co dołowało mnie jeszcze bardziej.
Po szkole Justin zaoferował że podwiezie mnie do domu, wiec bez namysłu zgodziłam się.
Gdy dojechaliśmy nie chciał odjechać, więc zaprosiłam go do środka.
Na szczęście nikogo w domu nie było, więc miałam luz.
Weszliśmy do mojego pokoju a on od razu rzucił sie na moje łóżko.
- spędzasz w tym łóżku więcej czasu niż ja - zaśmiałam się
- to chodź do mnie - wstał i obiął mnie w tali lekko popychając na łóżko
- co Ty wyprawiasz ? - zapytałam a on delikatnie położył się na mnie, podpierając się na łokciach
- robię to co już dawno chciałem zrobić - pocałował mnie i rekami lekko zaczął zjeżdżać do moich spodenek a potem powoli je rozpiął
- chyba sobie żartujesz - zaśmiałam się i chciałam go odepchnąć, lecz uniemożliwił mi to blokując ręce
- przestań psuć zabawę - wyszeptał mi prosto do ucha i zaczął wsadzać ręce w spodenki
- Justin NIE - starałam się być stanowcza i złapałam go za ręce
- pociągasz mnie gdy jesteś taka niedostępna - zaczął całować mnie po szyji i masować moje wrażliwe miejsce
- mówię serio skończ - podniosłam na niego głos a on zamknął mi usta swoimi
- nie mogę się oprzeć - oderwał się na chwile od moich usta aby po chwili ponownie je zaatakować i wszedł we mnie jednym palcem a po chwili dołączył drugi na co ja jęknęłam mu w usta
Wszystko zaczęło wymykać się z pod kontroli
Mój umysł mówił STOP STOP STOP
Ale organizm prosił wciąż o WIĘCEJ i WIĘCEJ
- Justin KONIEC - krzyknęłam a on spojrzał na mnie przerażony
- przepraszam, czy zrobiłem coś nie tak ? - wstał ze mnie
- WSZYSTKO JEST NIE TAK DO CHOLERY - znowu krzyknęłam i zapięłam spodnie wstając
- jak to ? - zapytał spokojnie
- UGH....... jak sam powiedziałeś jesteśmy PRZYJACIÓŁMI a przyjaciele tak się nie zachowują - uspokoiłam się trochę
- i co z tego ? - wzruszył ramionami
- mi zależy na Tobie na Tobie na mnie, więc o co Ci chodzi ? - zapytał
- wiesz co o nic, nie ważne bo i tak nie zrozumiesz - zaśmiałam się i wyszłam z pokoju
- STÓJ - krzyknął za mną, lecz ja go zignorowałam
- ZATRZYMAJ SIĘ - znowu krzyknął i złapał mnie za ramie
- idź sobie - odpowiedziałam nie patrząc na niego
- nie, do półki mi nie powiesz o co Ci chodzi - powiedział spokojnie
- okey, chcesz wiedzieć to proszę...traktujesz mnie jak pieprzoną zabawkę, jak laleczkę z którą fajnie jest się pokazać przed starszymi kolegami czy fajnie jest się zabawić a ja mam już tego dość. Jestem człowiekiem i w odróżnieniu od Ciebie mam uczucia a Ty masz to wszystko w dupie bo jesteś aroganckim dupkiem - powiedziałam pewnie i wyszarpałam się z pod niego uścisku
- dobrze wiedzieć co o mnie sądzisz - zaśmiał się i podrapał po karku
- jeżeli tak uważasz to rzeczywiście powinienem wyjść - syknął i wyszedł z domu trzaskając drzwiami
-------------------------------------
Rozdział nie sprawdzany więc mogą występować błędy, które w najbliższym czasie poprawię
Po chwili gdy spojrzałam na łóżko zobaczyłam Justina
- ej słoneczko rusz dupę i wstawaj, trzeba iść do szkoły - szepnęłam mu do ucha a on położył mnie na sobie
- nie chcę - zapiszczał
- nie interesuje mnie to, zepnij dupę, jak wrócę masz być ubrany - zarządziłam i wstałam z niego, wzięłam ciuchy z komody i pokierowałam się do łazienki. Tam umyłam się, umalowałam, spięłam włosy w kłosa i ubrałam się, po 30 minutach byłam gotowa i wróciłam do pokoju. Justin był już ubrany
- gotowy ? - zapytałam
- tak - odpowiedział na wpół przytomny
- okey, to chodź na dół - zeszłam do kuchni gdzie leżała karteczka od mamy z informacją że śniadanie do szkoły dla mnie, Justina i Parisy leży na komodzie w przedpokoju a ona będzie o 22.
Poinformowałam Parise po czym razem z Justinem poszłam do jego samochodu,
moja siostra ma łatwiej bo idzie dopiero na 10,
ale co tam takie jest życie.
- Justin mam prośbę - zaczęłam niepewnie
- nom co tam ? - zapytał odpalając samochód
- nie mów nikomu o ..... no wiesz - zagryzałam wargę
- spoko, nie masz się czym martwić - zaśmiał się i złapał mnie za kolano
- to nasza słodka tajemnica - dodał i wodził ręką po moim udzie
- zboczeniec - spiorunowałam go wzrokiem
- wiem że Ci się to podoba - piął rękę coraz wyżej
- skończ bo zaraz wysiądę - zagroziłam,
O 8;05 byliśmy już w szkole i każde z nas poszło pod swoją klasę.
Pod moją była Angela więc od razu do niej podeszłam i zaczęłyśmy gadać o głupotach
w sumie jest jedyną osobą z którą mogę pogadać o niczym konkretnym.
Chelsy i Molly za bardzo za nią nie przepadają, tolerują ją jedynie,
ale każdy ma prawo do zadawania się z kim chce mi ich znajomi też nie do końca się podobają
lecz nic nie mówię.
W szkole za dużo się nie działo, Cloe trzymała się z daleko, więc wszyscy byliśmy
szczęśliwi.
Dzień na prawde szybko mi minął
aż za szybko bo nie podobało mi się że będę musiała wrócić do domu gdzie czarownica czeka aby mnie upokorzyć, do tego nie wiem na ile dokładnie przyjechała co dołowało mnie jeszcze bardziej.
Po szkole Justin zaoferował że podwiezie mnie do domu, wiec bez namysłu zgodziłam się.
Gdy dojechaliśmy nie chciał odjechać, więc zaprosiłam go do środka.
Na szczęście nikogo w domu nie było, więc miałam luz.
Weszliśmy do mojego pokoju a on od razu rzucił sie na moje łóżko.
- spędzasz w tym łóżku więcej czasu niż ja - zaśmiałam się
- to chodź do mnie - wstał i obiął mnie w tali lekko popychając na łóżko
- co Ty wyprawiasz ? - zapytałam a on delikatnie położył się na mnie, podpierając się na łokciach
- robię to co już dawno chciałem zrobić - pocałował mnie i rekami lekko zaczął zjeżdżać do moich spodenek a potem powoli je rozpiął
- chyba sobie żartujesz - zaśmiałam się i chciałam go odepchnąć, lecz uniemożliwił mi to blokując ręce
- przestań psuć zabawę - wyszeptał mi prosto do ucha i zaczął wsadzać ręce w spodenki
- Justin NIE - starałam się być stanowcza i złapałam go za ręce
- pociągasz mnie gdy jesteś taka niedostępna - zaczął całować mnie po szyji i masować moje wrażliwe miejsce
- mówię serio skończ - podniosłam na niego głos a on zamknął mi usta swoimi
- nie mogę się oprzeć - oderwał się na chwile od moich usta aby po chwili ponownie je zaatakować i wszedł we mnie jednym palcem a po chwili dołączył drugi na co ja jęknęłam mu w usta
- Justin KONIEC - krzyknęłam a on spojrzał na mnie przerażony
- przepraszam, czy zrobiłem coś nie tak ? - wstał ze mnie
- WSZYSTKO JEST NIE TAK DO CHOLERY - znowu krzyknęłam i zapięłam spodnie wstając
- jak to ? - zapytał spokojnie
- UGH....... jak sam powiedziałeś jesteśmy PRZYJACIÓŁMI a przyjaciele tak się nie zachowują - uspokoiłam się trochę
- i co z tego ? - wzruszył ramionami
- mi zależy na Tobie na Tobie na mnie, więc o co Ci chodzi ? - zapytał
- wiesz co o nic, nie ważne bo i tak nie zrozumiesz - zaśmiałam się i wyszłam z pokoju
- STÓJ - krzyknął za mną, lecz ja go zignorowałam
- ZATRZYMAJ SIĘ - znowu krzyknął i złapał mnie za ramie
- idź sobie - odpowiedziałam nie patrząc na niego
- nie, do półki mi nie powiesz o co Ci chodzi - powiedział spokojnie
- okey, chcesz wiedzieć to proszę...traktujesz mnie jak pieprzoną zabawkę, jak laleczkę z którą fajnie jest się pokazać przed starszymi kolegami czy fajnie jest się zabawić a ja mam już tego dość. Jestem człowiekiem i w odróżnieniu od Ciebie mam uczucia a Ty masz to wszystko w dupie bo jesteś aroganckim dupkiem - powiedziałam pewnie i wyszarpałam się z pod niego uścisku
- dobrze wiedzieć co o mnie sądzisz - zaśmiał się i podrapał po karku
- jeżeli tak uważasz to rzeczywiście powinienem wyjść - syknął i wyszedł z domu trzaskając drzwiami
-------------------------------------
Rozdział nie sprawdzany więc mogą występować błędy, które w najbliższym czasie poprawię
- Jakoś dawno nie dodawałam bo nie miałam weny, ale już wróciła
- Jak Wam się podoba nowy rozdział
- Jest więcej akcji Alexis i Justina :))
- Proszę przeczytałaś to zostaw komentarz
Rozdział super :) czekam na next :) oby byl szybciej
OdpowiedzUsuńSuper, czekam na więcej :D
OdpowiedzUsuńdoczekalam sie haha genialny
OdpowiedzUsuńZapraszam na zwiastun, który wykonałam dla Ciebie na zamówienie i liczę na szczerą opinię: http://dragon-trailers-zwiastuny.blogspot.com/2014/08/170-this-is-everything-i-didnt-say.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lusieeek.
Boski *, * czekam na kolejny ^ ^
OdpowiedzUsuńFajowy<3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział i czekam na następny! <3
OdpowiedzUsuńlabrer.blogspot.com
Czekam na next!!! <3
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuń+ Zapraszam do mnie
Pierwsze małżeństwo skończyło się po 3 miesiącach, ile wytrzyma te które mam zawrzeć za 3 dni? Mam nadzieje, że te o wiele dłużej
http://pokochaj-mnie-jeszcze-jeden-raz-jbff.blogspot.com/
Świetny <3
OdpowiedzUsuń