niedziela, 31 sierpnia 2014

5. To wszystko nie miało być tak


Przeczytaj notke pod rozdziałem aby dowiedzieć się jak wygląda nowa bohaterka Maya



Od kilku dni nie widziałam Justina, w szkole jedynie się mijaliśmy,
a po za nią nie było szans abyśmy się spotkali bo ja najczęściej wracałam na piechotę bądź jeździłam szkolnym busem a on samochodem, oznacza to że każde z nas wracało inną drogą.
Dodatkowo ostatnio jakoś rzadko wychodziłam z domu, pomijając szkole więc to dawało mi 100% pewności że się nie spotkamy.
Oboje mamy dość silną osobowość dlatego żadne z nas nie chciało odpuścić bądź przeprosić drugiego, chodź w sumie ja nie czuje się winna, powiedziałam dokładnie to co myślałam i tak jak się czuje a to nie moja wina że on się mną bawi i takie sprawia wrażenie. 
Jemu ewidentnie zależy tylko na jednym a ja chcę czegoś więcej niż tylko sexu czy macanek, a to że jest młodszy w cale nie ułatwia mi sprawy.
Tak na prawdę gdyby mu na mnie zależało to odezwałby się , a tak to widać że ma mnie głęboko w dupie, tym zachowaniem tylko potwierdził moje przypuszczenia.

W sumie też bym miała na niego wyrąbane gdyby nie jeden mały problem, no w sumie może nie mały a raczej gruby i stary, oczywiście mowa o Carmen,
ten babsztyl jutro wyjeżdża i chce abym na ostatnią kolacje zaprosiła Justina
też sobie cholera, moment wybrała
i jestem teraz brzydko mówiąc w czarnej dupie.
W sumie czego bym nie zrobiła to źle na tym wyjdę, upokorzę się albo przed Carmen albo przed Justinem,
powinnam wybrać mniejsze zło, chodź w tej sytuacji jest to bardzo trudne. 
Wolałabym chyba już upokorzenie przed Justinem bo bardziej go toleruje, ale w sumie jego widzę częściej niż Carmen więc nie mam pojęcia co zrobić.

Rozwijając bardziej tę myśl to później się zobaczy co będzie, nie chce mi się teraz o tym myśleć, większość moich problemów rozwiązuje się sama.

Gdy skończyłam lekcje czekałam na Chelsy, która po 10 minutach dobiegła do mnie i opowiadała mi o swoim dniu, w sumie to nie za bardzo  chciało mi się tego słuchać, więc posłusznie kiwałam głową na znak że jej słucham aby nie zrobić jej przykrości, niestety to nie potrwało za długo



- to co zgadzasz się ? - pisnęła, strasząc mnie swoim głosem

- am jeah...a powtórzysz na co bo nie za bardzo załapałam ? - odpowiedziałam nie pewnie

- no żeby pójść ta tą imprezę do Biebera - zaśmiała się a moje oczy zamieniły się w pięciozłotówki

- no chyba sobie żartujesz - prychnęłam

- już się zgodziłaś - przytuliła mnie i zaczęła iść w stronę przystanku na busy

- zgodziłam się bo nie sądziłam że jest u niego - skłamałam bo tak na serio zgodziłam się w ciemno, aby nie wyszło że Cię nie słucham 

- oj przestań, ostatnio jakoś mało gadacie, nadrobicie to - odpowiedziała i wsiadła do busa

- słuchaj mnie, nie ma takiej opcji abym poszła do B I E B E R A na imprezę, rozumiesz ? - zapytałam siadając koło niej

- niby dlaczego ? - wzruszyła ramionami

- bo...tak....ostatnio......między nami......ugh, po prostu się pokłóciliśmy i tyle - takk bardzo sensowna odpowiedz, idiotko jesteś genialna

- o co ? - kurwa, skończ ten temat bo Ci krzywdę zrobię 

-  kiedyś Ci opowiem - jak będziesz pijana i będę miała pewność że i tak tego nie zapamiętasz 

- okey to na imprezie bo OBIE idziemy - zrobiła nacisk na obie

- a niby kiedy ? - lekko zmieniłam temat

- dzisiaj - zrobiła smutną minę

- nie ma takiej opcji, na prawdę nie mam ochoty na jego towarzystwo, proszę Cie zrozum mnie - spojrzałam na nią i złapałam jej dłoń

- okey, to zrobimy inaczej, ja dziś przyjdę do Ciebie i wszystko mi opowiesz co Ty na to ? - zapytała, posyłając mi promienny uśmiech

- okey, niech Ci będzie - puściłam jej dłoń i ją przytuliłam



Potem jeszcze chwile gadałyśmy o głupotach i po kilku przystankach wysiadła, ja po 3 minutach zrobiłam to samo.
Do domu wchodziłam bardzo ostrożnie, aby ewentualnie Carmen mnie nie usłyszała, bo jak na staruszkę ma bardzo dobry słuch na moje nieszczęście
Gdy wróciłam podgrzałam sobie obiad, przebrałam się i siedziałam na łóżku oglądając głupawe filmiki na youtube
Koło 19 przyszła Chels a ja opowiedziałam jej o całym zajściu z Justinem.
Początkowo byłam dość nie chętna, ale dłużej nie potrafiłam dusić tego w sobie, nie umiem powiedzieć czy jestem w nich zakochana po tym wszystkim, ale wiem że mi się podoba, tyle zastanawia mnie czy podoba mi się powierzchownie czy jako całość, bo niestety nie tylko mężczyźni są wzrokowcami a wiele kobie również, tylko udaje bo wstyd jest im się przyznać.
Oczywiście że Justin  ma swoje dobre strony i czasami jest słodkie i czarujący, ale często jest również dupkiem i frajerem oraz uważa sie za nie wiadomo kogo.

- wiesz w sumie to trochę Cie rozumiem - odezwała się po chwili

- właśnie dlatego nie chciałam iść do niego na te imprezę - wyjaśniłam

- i dobrze postąpiłaś - rzuciła we mnie paluszkami

- świnia - a ja w nią poduszką


Potem rzucałyśmy w siebie różnymi rzeczami, które miałyśmy pod ręką, po zabawie oglądałyśmy komedie i parę gejowskich pornosów, które zawsze nas rozśmieszają.
Koło 22 dostałyśmy sms-y od Molly


"Żałujcie że Was nie ma, Justin przyprowadził jakąś laskę , jest śliczna i lubi się bawić, idealna dla niego, jutro wszystko Wam opowiem xoxoxo"


- chyba przebolał to że nas nie było - syknęłam przez zęby

- zazdrosna ? - zapytała przerażona

- nie - odpowiedziałam zagryzając wargę

- zazdrosna - stwierdziła trochę pewniej

- N I E - przeliterowałam piszcząć

- z a z d r o s n a  - również przeliterowała śmiejąc się

- wiem, zamknij się - odpuściłam i położyłam się na łóżko

- i co zrobisz ? - zapytała, kładąc się na mnie

- nie mogę go zmusić do tego żebym mu się podobała przecież - mówiłam wściekła

- mam plan - zaśmiała się

- wiesz ciężko mi, nie ważysz 5 kg, właź - zrzuciłam ją z siebie i podbiegłam do garderoby

- wiesz, chyba wiem co masz na myśli i podoba mi się ten pomysł - zaśmiałam się i wywaliłam parę ciuchów z szafy




15.09. (poniedziałek)
godzina 6;45
Hermosa Beach   


Nie chętnie podniosłam się z łóżka i od razu pobiegłam do łazienki, aby się umyć, umalować i włosy spiąć w kłosa, potem w sypialni ubrałam się i zeszłam na dół aby zabrać drugie śniadanie.
Potem poszłam na przystanek gdzie po 3 minutach przyjechał autobus, który zabrał mnie do szkoły.
Gdy z niego wyszłam miałam jeszcze 15 minut do lekcji, więc napisałam do Molly i Chels abyśmy spotkały się na "naszym" miejscu

- co tam ? - zapytała Molly całując mnie i polik

- opowiedz mi więcej o tej nowej lasce - od razu przeszłam do rzeczy 

- a co chcesz wiedzieć ? - zapytała siadając a Chels zaczęła się śmiać

- wszystko co wiesz - odpowiedziałam i również usiadłam

- okey, ma na imię Maya, chodzi do 4 klasy, a raczej będzie chodziła przez 2 semestry bo w styczniu opuszcza naszą szkołę,  przyjechała na wymianę am co jeszcze, kiedyś mieszkała w Hermosa Beach, i Justin się w niej kochał, ale po 1, 5 roku przeprowadziła się.........o to ona - wskazała na cycatą blondynkę

No to zajebiście, nie mam przy niej żadnych szans, nawet w tych ciuchach 

- zawołaj są - rozkazała Chels

- Maya chodzi do nas - krzyknęła Molly w jej stronę a ona od razu podeszła pewnym krokiem

- to Alexis i Chelsy - wskazała na nas 

- hejka jestem Maya - podeszła do nas i nas obieła

- jasna cholera jesteś taka seksowna - walnęła nagle Chels

- ammm...dziękuje - zaśmiała się


Gadałyśmy jeszcze aż nie zadzwonił dzwonek i poszłyśmy na lekcje, dowiedziałam się że pochodzi z  Florydy ma 18 lat, ma 3 starsze siostry i miała operacje biustu
Te informacje zmieniły moje życie. Czujecie ten sarkazm

Algebra ciągnęła się bardzo długo, bo cały ten czas myślałam o tym dupku Justinie, 
i o tej całej idealnie Mayi, nienawidzę jej ma idealne ciało i oczy i piersi i tyłek i włosy i cholera no wszystko nie mam przy niej szans, nawet gdybym chodziła nago. Trudno żeby cała szkoła uważała mnie na dziwkę aby zaimponować Justinowi. 
No cóż, muszę się z tym pogodzić.

Reszta lekcji minęła w miarę szybko aż do lunchu, to była masakra.
Do naszego stolika nagle dosiadła się Maya a razem z nią Justin i reszta chłopaków.
Cała 4 patrzyła się jedynie na nią i jej "atutu" a nas mieli w głębokiej dupie.

- no to jak Wam się podoba Maya - zapytał Justin, przywracając moje myślenie 

- jest cudowna - powiedział Joe

- bardzo sympatyczna - dodał Chris

- i taka seksowna - wtrącił się Luke 

- tsa i idealna dziuńa do bzykania - burknęłam

- co ? - zapytał Justin

- nie, nic - odpowiedziałam sztucznie się uśmiechając

Do końca przerwy za dużo się już nic nie odzywałam bo nie widziałam sensu.
Blondynka z dużymi niebieskimi oczami
Długimi idealnymi nogami
Kształtnymi i dużymi piersiami
Jędrnym ( podobno tak mówił Justin, ciekawe skąd wie)  tyłkie
I śliczną twarzą
Kontra ja, okey wiem że nie jestem brzydka bo wiem jak wyglądam, ale każdy facet woli blondynki niż brunetki i to w dodatku takie śliczne.
Zawsze jarały go takie laski a to że kiedyś się w niej podkochiwał w cale mi nie pomaga. 
Czasami po prostu trzeba wiedzieć kiedy się poddać teraz przyszła ta chwila dla mnie.

Po szkole od razu wróciłam do domu i po obiedzie musiałam pomóc pakować się Carmen, miała wyjechać w sobotę, ale trochę jej się przedłużyło. Oczywiście pytała czemu nie ma Justina, na co ja burknęłam i poszłam do siebie do pokoju. 
Oglądając filmy w tv, usłyszałam mój telefon i od razu odebrałam


- musisz wejść na facebooka - powiedziała zdyszana Chels

- po co ? - zapytałam

- nie pytaj tylko wejdź - ryknęła

- okey - odpowiedziałam a gdy już się zalogowałam to myślałam że pierdole się czymś ciężkim w łeb

- to nie może być prawa - złość mną zawładneła

- a jednak słonko - odpowiedziała


Na głównej stronie jako pierwszy post wyświetliło mi się że 
Justin Bieber jest w związku z Maya Payne
-----------------------------------------------------------
  
  • Rozdział taki sobie bo zbierałam się do pisania kilka tygodni i nic nie mogłam wymyślić, ale w końcu pod koniec rozdziałku wpadłam na pomysł.
  • Proszę przeczytałaś to skomentuj ---> to bardzo motywujące 
  • Oto Maya zdjęcie


-






poniedziałek, 4 sierpnia 2014

4. Kłamstwo


Rozdział może zawierać treści nieodpowiednie dla niektórych czytelników




Oj moja babcia nigdy nie oznaczała niczego dobrego, w sumie
to za bardzo jej nie lubiłam. Okey, bądźmy szczerzy nikt z mojej najbliższej  rodziny
za nią nie przepada.
Moja mama nazywa ją "wrzodem na dupie", ja uważam że ona jest jakaś powalona tak to
ładnie nazwę i moim zdaniem to ona w tym swoim ogródku hoduje, 
jakieś podejrzane ziółka bo za normalnie to się ta kobieta nie zachowuje. Ojciec tym bardziej 
jej nie trawi bo cały czas powtarza że zniszczyła mu psychikę, i nawet jej ulubienica Parisa
unika jej jak tylko babcia się pojawi bo jest strasznie natrętna.

Tak na prawdę to mnie ta chora czarownica nienawidzi i ośmiesza przy każdej możliwej okazji
a Parise cały czas faworyzuje i mówi jaka to ona jest cudowna.
DLACZEGO ?
Bo jestem głupia, bynajmniej tak ona mówi 
a Parisa to inteligentny aniołek



- co Ty tutaj robisz ? - zapytałam schodząc po schodach 

- jakie ciepłe powitanie - powiedziała oschle

- a co szabat czarownic mam Ci zorganizować abyś poczuła się jak w domu - zaśmiałam się i usiadłam na schodach

- jak zwykle jesteś bezczelna - prychnęłą

- bo jestem u siebie w domu i mogę mówić co chce - odpowiedziałam pewnie

- witaj Carmen -odezwała się mama, gdy tylko usłyszała podniesione głosy

- dzień dobry - kiwnęła na nią głową

- po co przejechałaś ? - naciskałam aby mi w końcu odpowiedziała

- stęskniłam się za swoimi wnuczkami, a przynajmniej za jedną - spojrzała na mnie z wyższością

- miło z Twojej strony - odezwała się mama i zaprosiła ją do środka, gestem ręki

- hahaha - zaśmiałam się, a wszystkie spojrzały na mnie

- co Cię tak bawi ? - zapytała Parisa

- ojoj biedna babcia stęskniła się za Tobą, tsa. Nałogowa kłamczuch z Ciebie. Tata Cię przysłał abyś sprawdziła co u nas i nie udawaj że jest inaczej - odpowiedziałam wchodząc do kuchni



Słuchałam tych ich sztucznych miłych rozmów i rzygać mi się chciało, ta wiedźma o
wszystko wypytywała bo chciała opowiedzieć tacie co u nas nowego a tej chuj sam nie
może przyjechać niby?
Gdyby tak na prawdę mu zależało to osobiście by przyjechał a nie wysyłał matkę,
której nikt nie lubi.



Po pewnym czasie usłyszałam wypowiadanie moje imię przez mamę, i wtedy
wyostrzyłam słuch + podeszłam do salonu, chowając się za komodę



- nie, Alexis ma masę znajomych i przyjaciół, nie jest sama - mama skierowała do wiedźmy

- tak, tak na pewno - zaśmiała się

- poznałaś ich, jakiś czas temu - broniła mnie wciąż

- no dobrze, znajomych ma, ale nigdy i tak nie znajdzie chłopaka  a tym bardziej męża - zakpiła


O Ty pierdolona suko, ja ogólnie raczej tak nie przeklinam, ale ten babsztyl
doprowadza mnie do szału. Nie mogę nać jej kolejnych powodów do wyśmiewania mnie i dręczenia 
przez jej cały wyjazd i przed rodziną. 
Niestety sposób jest tylko jeden, a czy mój plan się powiedzie to zobaczymy 



- wiesz babciu - weszłam do kuchni i usiadłam na krześle koło niej

- tak właściwie to mam chłopaka i chętnie Ci go przedstawię - uśmiechnęłam się z mama i Parisa zrobiły dziwną minę, lecz żadna z nich nic nie powiedziała

- tak? a jak się nazywa? - zapytała wiedźma

- tak, Justin, Justin Bieber - gdy to powiedziałam spojrzałam na mamę i siostrę a te się uśmiechnęły

- w takim razie z przyjemnością go poznam - wstała z krzesła i podeszła do swojej walizki

- idę się odświeżyć, może zaprosisz go na kolacje ? - zapytała

- jasne, nie ma sprawy - odpowiedziałam i weszłam na górę do swojego pokoju a zaraz za mną Parisa i mama

- co Ty kombinujesz ? - zapytała mama

- w sumie to nie wiem, jak się uda to Justin będzie udawał mojego chłopaka a jej szczena opadnie - zaśmiałam się

- a jak się nie uda ? -  wtrąciła się Parisa

- to albo się nie zgodzi a ja wyjdę na wariatkę,
albo się zgodzi i coś schrzani i mnie ośmieszy
albo przyjdzie i wygada się ze tylko udajemy

- wiem że jesteś kiepska z matmy, ale więcej jest minusów i tego że się nie uda - zaśmiała się mama

- wiem, ale kto nie ryzykuje, ten nie zyskuje - odpowiedziałam i wywaliłam je z pokoju.


Po chwili napisałam sms-a do Justina, wiem powinnam zadzwonić
ale wtedy babka mogła by usłyszeć czy co, a tak to jest mi łatwiej. Zależy mi
aby wszystko poszło zgodnie z planem, ale życie lubi płatać figle


Justin mam zwariowaną i porąbaną prośbę, ale to dla mnie
bardzo ważne, więc proszę chociaż to przemyśl, bo rzadko
Cię o coś proszę, więc nic się nie stanie jak raz zachowasz
się jak prawdziwy przyjaciel a nie jak jakiś chuj, którego
udajesz.
Dobra przechodzę do sedna. Przyjechała do mnie wiedźma
(tak, ta o której tyle Wam opowiadałam)
i znowu chce się poniżyć, więc proszę Cię abyś przez
kilka dni udawał mojego chłopaka.
Pewnie się zastanawiasz dlaczego ?
Wyśmiała mnie i powiedziała że nigdy by nie nie chciał,
a ja wyrwałam się że mam chłopaka, nie mama
drugiego takiego przyjaciela jak Ty więc padło na Ciebie.
Proszę zrobisz to dla mnie ?
Czarownica chciałaby Cię poznać dzisiaj na obiedzie xx


W sumie to nie wiem nawet czy przeczyta całego tego sms-a bo jak są długie to nie 
wszystkie czyta, ale może los mi się poszczęści i tego przeczyta. 
Ale w sumie jak przeczyta to może mu się nie chcieć to jest leniwy i czasem ma wszystkich w dupie. 


Po 10 Minutach zastanawiania się odpisał mi.


Hahahahahaha jaki wkręt, w sumie to nie wiedziałem
że taki z Ciebie żartowniś, jak chcesz ze mną chodzić to mi
to powiedź w twarz a nie jakieś bajeczki wymyślasz


Gdy to przeczytałam popłakałam się, no tak czego oczekiwałam że on zrozumie.
Byłam mu potrzebna do macania i zaliczania baz z ostatnim rocznikiem
aby zaimponować chłopakom. Tylko to we mnie widział, pieprzoną zabawkę 

Gdy się ogarnęłam napisałam mu tylko "pieprz się"
i zeszłam na dół przygotować kolacje. W kuchni Parisa spytała czy mi się udało go namówić a ja pokiwałam przecząco głową i zaczęłam nakrywać do stołu.
Robiłam to najwolniej jak mogłam bo chciałam odwlec wyśmianie przez babcie,
ale co się odwlecze to nie uciecze.
Wszystko było już przygotowanie, więc nadszedł czas mojej zagłady.
Ten babsztyl usiadł na przeciwko mnie
No zajebiście lepiej być nie mogło  
Wszyscy zaczęli a jaj wzrok był wlepiony we mnie

- pyszna kolacja mamuś - odezwała się Parisa

- tak, muszę przyznać racje. Channel postarałaś się - dodała Carmen, a Parisa spojrzała na telefon i odeszła od stołu

- a tak w ogóle to gdzie Twój chłopak, Alexis - dodała

-am......muszę Ci coś powiedzieć - zająknęłam się i odłożyłam widelec

- słucham - zaśmiała się, a wtedy do pokoju przyszła Parisa i to nie sama a z Justinem


Co to Kurwa ma znaczyć
Przecież napisał że uważa że zmyślam,
więc co on tu robi


- przepraszam za spóźnienie - Justin podrapał się po karku

- jestem Justin Biebere, chłopak Alexis - podszedł do mojej babci i podał jej dłoń, a gdy ona również mu ją podała, pocałował ją w nią

- o kurwa - szepnęłam sama do siebie, ale mama to chyba usłyszała bo spiorunowała mnie wzrokiem

- miło mi - odpowiedziała Carmen i wróciła do jedzenia.


Justin usiadł koło mnie a mama podała mu szybko talerze i sztućce i nalała wina.
Atmosfera była wyjątkowo miłą, babcia była jakoś dziwnie sympatyczna a Justin zachowywał się czarująco.
Rozmawialiśmy na różne tematy, oczywiście Carmen musiała zadawać miliony pytań dotyczących mojego "związku" z Justinem, wspominała również o moim dzieciństwie, tylko śmieszne jest to że jakoś kompletnie nic o nim nie wie, bo nigdy nie uczestniczyła w moim życiu.
Po kilku godzinach staruszka zrobiła się zmęczona i poszła do pokoju gościnnego spać a ja zabrałam Justina do swojego i zamknęłam drzwi aby nikt nie słyszał mojej rozmowy.

- co Ty tutaj robisz ? - zapytałam zdziwiona siadając na łóżku

- przepraszam za to co napisałem. Zachowałem się jak chuj. Sądziłem że to tylko żarty. Parisa napisała do mnie że jak nie przyjdę to skopie mi dupę i wtedy zrozumiałem że to wszystko była prawda - usiadł koło mnie i mnie obiął

- ciesze się że tu jesteś - wtuliłam się w niego

- ja również - zaczął mną bujać i oboje przewróciliśmy się tylko że ja upadłam na tego tors

- hmn....czyżby przeznaczenie - zaśmiał się

- nie wierze w przeznaczenie - potarłam swoim nosem i jego

- ale spisałeś się, byłeś czarujący - dodałam

- a nie jestem taki zawsze ? - zapytał patrząc mi raz w oczy a raz na usta

- nie, raczej nie - zaśmiałam się i zrobiłam to samo

- to co teraz robimy ? - zapytał oblizując wargi

- no nie wiem a co chcesz ? - zapytałam zawstydzona i schowałam głowę w tego torsie

- oboje wiemy co chciałbym teraz robić - powiedział uwodzicielsko i uniósł mój podbrudek

- tak a co masz na myśli ? - czułam jak moje policzki płoną

- oj przestań i po prostu mnie pocałuj - powiedział i wpił się w moje usta powodując stało motyli w moim brzuchu, tylko on był w stanie doprowadzić mnie do czegoś takiego. Z początku całował czule, ale po chwili pocałunek stał się namiętny i zachłanny. Nasze wargi muskały się a języki ocierały o siebie. W pewnym momencie przeturlał nas i tym razem to on był na górze. Zaczął się o mnie ocierać kroczem a ja poczułam mrowienie w dolnej części. Było to bardzo przyjemne i doprowadzało mnie to do szaleństwa. Długo to nie potrwało bo musieliśmy oddychać, więc oderwaliśmy się od siebie

- no, no, no, może rzeczywiście powinniśmy być parą - zaśmiał się i zaczął składać pocałunki na mojej szyi a ja odchyliłam głowę by dać mu większy dostęp

- co ? - zaśmiałam się

- oj nic, to był żart. Jesteśmy przyjaciółmi.........bardzo dobrymi.........z przywilejami.......ale przyjaciółmi - ciągle całował moją szyję


Dzięki, wiesz jak pocieszyć dziewczynę
Marzyłam aby to usłyszeć i to od Ciebie
Ale czego oczekiwać od 16 latka
Im tylko "przywileje" w głowie


-tsaa - odpowiedziałam i sztucznie się uśmiechnęłam a on znowu musnął moje usta i zaczął się ocierać. Po chwili usłyszałam że ktoś wchodzi po schodach

- złaś - pisnęłam i zrzuciłam go z siebie a on wylądował na podłodze

- o co Ci .... - urwał bo do pokoju weszła Carmen

- co Wy tu robicie ? - zapytała zakładając rękę na ręke

- nie Twój interes, puka się - prychnęłam

- no właśnie widzę że się puka, ale żeby w domu w którym jest Twoja babcia i mama ? - zapytała wkurzona

- jeżeli babci nie odpowiada to może opuścić ten dom - zaśmiałam się

- bezczelna gówniara - splunęłą

- stara czarownica - odpowiedziałam i podeszłam do drzwi

- proszę abyś opuściła mój pokój - otworzyłam drzwi a Carmen wyszła

- ale ona wtyka nos w nie swoje sprawy - zaśmiał się Justin i usiadł na łóżku

- wiem, idę się myć - podeszłam do komody, zabrałam piżamę i poszłam się umyć, gdy wychodziłam z łazienki spotkałam mamę i zapytałam czy Justin może zostać na noc, zgodziła się

Wiedziałam, ona uwielbia Justina...może nawet za bardzo


- idziemy spać - oznajmiłam wchodząc do pokoju

Justin tylko kiwnął głową i rozebrał się zostając w samych bokserkach, ja w tym czasie zgasiłam światło, włączyłam telewizor i położyłam się do łóżka. Po chwili Justin do mnie dołączył i obiął mnie w tali, muskając po szyji

- zależy mi na Tobie proncesso - zamruczał mi do uch

- ostatni raz nazywałeś mnie tak gdy się poznaliśmy - uśmiechnęłam się

- wiem, bo się tak zachowywałaś - też się zaśmiał

- wal się, a i też mi na Tobie zależy - odpowiedziałam

- wiem, widzę to - mocno mnie przytulił

- koniec tego słodzenia idę spać, dobranoc - wyłączyłam telewizor bo zaczęło się robić niezręcznie więc pora spać 

- dobranoc - pocałował mnie w polik


08.09. (poniedziałek)
godzina 7;15
Hermosa Beach   


Mój budzik zaczął dzwonić z drugiego końca pokoju, więc chcąc uciszyć irytujący dźwięk
musiałam od razu wstać i podejść do biurka gdzie leżał mój telefon.
Po chwili gdy spojrzałam na łóżko zobaczyłam Justina

- ej słoneczko rusz dupę i wstawaj, trzeba iść do szkoły - szepnęłam mu do ucha a on położył mnie na sobie

- nie chcę - zapiszczał

- nie interesuje mnie to, zepnij dupę, jak wrócę masz być ubrany - zarządziłam i wstałam z niego, wzięłam ciuchy z komody i  pokierowałam się do łazienki. Tam umyłam się, umalowałam, spięłam włosy w kłosa i ubrałam się, po 30 minutach byłam gotowa i wróciłam do pokoju. Justin był już ubrany

- gotowy ? - zapytałam

- tak - odpowiedział na wpół przytomny

- okey, to chodź na dół  - zeszłam do kuchni gdzie leżała karteczka od mamy z informacją że śniadanie do szkoły dla mnie, Justina i Parisy leży na komodzie w przedpokoju a ona będzie o 22.


Poinformowałam Parise po czym razem z Justinem poszłam do jego samochodu,
moja siostra ma łatwiej bo idzie dopiero na 10,
ale co tam takie jest życie.


- Justin mam prośbę - zaczęłam niepewnie

- nom co tam ? - zapytał odpalając samochód

- nie mów nikomu o ..... no wiesz - zagryzałam wargę

- spoko, nie masz się czym martwić - zaśmiał się i złapał mnie za kolano

- to nasza słodka tajemnica - dodał i  wodził ręką po moim udzie

- zboczeniec - spiorunowałam go wzrokiem

- wiem że Ci się to podoba - piął rękę coraz wyżej

- skończ bo zaraz wysiądę - zagroziłam,


Nie powiem, to było przyjemne nawet bardzo, no ale co z tego.
On nie musi o tym wiedzieć.
Niech nie pozwala sobie.
Sam powiedział że jesteśmy PRZYJACIÓŁMI,
a przyjaciele zachowują się inaczej,
przynajmniej w moim świecie


O 8;05 byliśmy już w szkole i każde z nas poszło pod swoją klasę.
Pod moją była Angela więc od razu do niej podeszłam i zaczęłyśmy gadać o głupotach
w sumie jest jedyną osobą z którą mogę pogadać o niczym konkretnym.
Chelsy i Molly za bardzo za nią nie przepadają, tolerują ją jedynie,
ale każdy ma prawo do zadawania się z kim chce mi ich znajomi też nie do końca się podobają
lecz nic nie mówię.


W szkole za dużo się nie działo, Cloe trzymała się z daleko, więc wszyscy byliśmy
szczęśliwi.
Dzień na prawde szybko mi minął
aż za szybko bo nie podobało mi się że będę musiała wrócić do domu gdzie czarownica czeka aby mnie upokorzyć, do tego nie wiem na ile dokładnie przyjechała co dołowało mnie jeszcze bardziej.


Po szkole Justin zaoferował że podwiezie mnie do domu, wiec bez namysłu zgodziłam się.
Gdy dojechaliśmy nie chciał odjechać, więc zaprosiłam go do środka.
Na szczęście nikogo w domu nie było, więc miałam luz.
Weszliśmy do mojego pokoju a on od razu rzucił sie na moje łóżko.

- spędzasz w tym łóżku więcej czasu niż ja - zaśmiałam się

- to chodź do mnie - wstał i obiął mnie w tali lekko popychając na łóżko

- co Ty wyprawiasz ? - zapytałam a on delikatnie położył się na mnie, podpierając się na łokciach

- robię to co już dawno chciałem zrobić - pocałował mnie i rekami lekko zaczął zjeżdżać do moich spodenek a potem powoli je rozpiął

- chyba sobie żartujesz - zaśmiałam się i chciałam go odepchnąć, lecz uniemożliwił mi to blokując ręce

- przestań psuć zabawę - wyszeptał mi prosto do ucha i zaczął wsadzać ręce w spodenki

- Justin NIE - starałam się być stanowcza i złapałam go za ręce

- pociągasz mnie gdy jesteś taka niedostępna - zaczął całować mnie po szyji i masować moje wrażliwe miejsce

- mówię serio skończ - podniosłam na niego głos a on zamknął mi usta swoimi

- nie mogę się oprzeć - oderwał się na chwile od moich usta aby po chwili ponownie je zaatakować i wszedł we mnie jednym palcem a po chwili dołączył drugi na co ja jęknęłam mu w usta

Wszystko zaczęło wymykać się z pod kontroli 
Mój umysł mówił STOP STOP STOP
Ale organizm prosił wciąż o WIĘCEJ i WIĘCEJ 

- Justin KONIEC - krzyknęłam a on spojrzał na mnie przerażony

- przepraszam, czy zrobiłem coś nie tak ? - wstał ze mnie

- WSZYSTKO JEST NIE TAK DO CHOLERY - znowu krzyknęłam i zapięłam spodnie wstając

- jak to ? - zapytał spokojnie

- UGH....... jak sam powiedziałeś jesteśmy PRZYJACIÓŁMI a przyjaciele tak się nie zachowują - uspokoiłam się trochę

- i co z tego ? - wzruszył ramionami

- mi zależy na Tobie na Tobie na mnie, więc o co Ci chodzi ? - zapytał

- wiesz co o nic, nie ważne bo i tak nie zrozumiesz - zaśmiałam się i wyszłam z pokoju

- STÓJ - krzyknął za mną, lecz ja go zignorowałam

- ZATRZYMAJ SIĘ - znowu krzyknął i złapał mnie za ramie

- idź sobie - odpowiedziałam nie patrząc na niego

- nie, do półki mi nie powiesz o co Ci chodzi - powiedział spokojnie

- okey, chcesz wiedzieć to proszę...traktujesz mnie jak pieprzoną zabawkę, jak laleczkę z którą fajnie jest się pokazać przed starszymi kolegami czy fajnie jest się zabawić a ja mam już tego dość. Jestem człowiekiem i w odróżnieniu od Ciebie mam uczucia a Ty masz to wszystko w dupie bo jesteś aroganckim dupkiem  - powiedziałam pewnie i wyszarpałam się z pod niego uścisku

- dobrze wiedzieć co o mnie sądzisz - zaśmiał się i podrapał po karku

- jeżeli tak uważasz to rzeczywiście powinienem wyjść - syknął i wyszedł z domu trzaskając drzwiami




-------------------------------------
Rozdział nie sprawdzany więc mogą występować błędy, które w najbliższym czasie poprawię
  • Jakoś dawno nie dodawałam bo nie miałam weny, ale już wróciła
  • Jak Wam się podoba nowy rozdział
  • Jest więcej akcji Alexis i Justina :))
  • Proszę przeczytałaś to zostaw komentarz











niedziela, 6 lipca 2014

3. Ważna informacja



Mówił Wam ktoś kiedyś że powinniście widzieć, jak to się mówi,
"szczęście w nieszczęściu" jeżeli tak to piąteczka.
Ja usłyszałam to pierwszy raz 3 lata temu, gdy tata wyjechał niby do Waszyngtonu
w sprawach "służbowych" hahahahaha, gówno prawda".
Pojechał tam do nowej rodziny, a nas olał i wraca czasem na weekendy, my niby nic nie wiemy.
15 lat temu gdy urodziła się moja siostra, ojciec nie był zbyt szczęśliwy
i nie chciał uczestniczyć w naszym życiu rodzinnym, wyjechał gdzieś na tydzień z kolegami
i dopuścił się romansu. Tak oto "powstała" bo nie wiem jak inaczej to, a raczej ją nazwać, 
moja przyrodnia siostra Ruth, ojciec gdy się o tym dowiedział jeździł na męskie wyprawy dość
często, wymyślając to nowe kłamstwa o tym dlaczego i gdzie wyjeżdża.
Mama po 2 latach dowiedziała się i postawiła mu ultimatum,
niby wybrał nas, ale 3 lata temu zmienił decyzje i mówiąc że w Waszyngtonie ma dobrą prace,
przeprowadził się tam a nas zostawił mówiąc że nie chce ingerować
w nasze życie. Tak na prawdę, przeprowadził się to tej wiedźmy i jej głupawej córeczki.
Skąd wiem jakie są ? Bo kiedyś je poznałam, całkowicie przez przypadek,
ale o tym opowiem kiedy indziej.

Chodzi o to że jakieś 2 lata temu, rodzice wysłali mnie na obóz, wyjechałam razem z przyjaciółmi, 
Chelsy, Molly, Joe, Chris, Luke i Justin. Było tam całkiem fajnie.
Morze, plaża, imprezy, przyjaciele
Idealnie wakacje dla 16 latki, tak przynajmniej mi się wydawało, do pewnego momentu,
razem z Molly upiłyśmy się i musiałyśmy bo odpokutować w recepcji.
Nieudolna ja rozsypałam papiery a jedne z nich zawierały, dane osobowe mojej przyrodniej siostry.
Wiedziałam jak się nazywa, ile ma lat i poznałam dane rodziców w tym mojego ojca.
Razem z Molly opowiedziałyśmy reszcie to czego się dowiedziałyśmy i  razem postanowiliśmy, 
zrobić tej małej debilce, piekielne wakacje.
 Były małe problemy, bo znajdowała się w trochę młodszej grupie niż ja, ale
dla chcącego nic trudnego, jakoś sobie z tym poradziliśmy.
Wtedy te żarty wydawały się śmieszne, 

  • zabieranie ubrań podczas, gdy ona brała prysznić
  • sikanie przez chłopaków do jej wodopoju
  • dzwonienie i zastraszanie z numeru zastrzeżonego
  • publiczne ujawnianie zapisków z jej pamiętnika

I wiele, wiele innych o wiele gorszych rzeczy, tak wyglądało jej 3 tygodnie,
no prawie trzy bo w połowie 3-ciego nie wytrzymała tego psychicznie i powiesiła się w swoim pokoju.
Cały obóz śmiał się z niej i wytykał ją palcami, a ja czułam się o wiele lepiej, tym bardziej
że nikt nie miał pojęcia kto za tym stoi, było tam lekko ponad 300 osób
a tak na prawdę z nikim się nie zaprzyjaźniła.
Uznano więc, że miała problemy już gdy przyjechała i sprawa została umorzona.
My specjalnie nie czuliśmy się winni, do pewnego czasu, ok pół roku później, gdy byliśmy
 na wycieczce zobaczyliśmy jej załamaną matkę, opowiadała w parku jakieś starszej
babeczce, jak jest jej źle i o tym że jej starsza córka wpadła w depresje.
Dopiero wtedy poczuliśmy się winni i obiecaliśmy sobie że nigdy więcej, żadne z nas
nie dopuści do czegoś takie. Chodziliśmy na msze do kościoła i braliśmy udział w wolontariatach, po jakimś czasie doszliśmy do wniosku że życie w poczuciu winy nie przywróci jej do życia i postanowiliśmy zapomnieć.



06.09. (sobota)
godzina 11;00
Hermosa Beach
Ostatnie dni w szkole były chyba najgorsze jakie mogłam przeżyć, wszyscy żyjemy w strachu.
Skąd Cloe wie tak dużo o nas i o sprawie z przed 2 lat.
skoro nikt tego nie wiedział.
Staraliśmy się udawać że wszystko gra, ale na marne bo to nas męczy,
gdy tylko ją widzimy czujemy narastający strach i nie pokój.
Jaki będzie jej kolejny ruch i co chce osiągnąć.

Wstałam o 11 i od razu umyłam się oraz ubrałam i zeszłam na dół do kuchni zrobić sobie śniadanie.
Parisa siedziała przy kuchennym stole i czytała jakieś rzeczy o fizyce kwantowej,
takie rzeczy są chyba dopiero na moim roku, ale ja się tam nie znam bo chodzę na chemie, którą
i tak pamiętam przez mgłę bo najczęściej zasypiam.
Podeszłam do niej i gapiłam się na jej zeszyty


- w czym mogę Ci pomóc - zapytała, spoglądając na mnie

- co robisz ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie

- przygotowuje się do konkursu - uśmiechnęła się promiennie i zaczeła coś zapisywać

- okey, to ja Ci nie przeszkadzam - wzruszyłam ramionami i podeszłam do lodówki


Nie za bardzo miałam ochotę na wytworne śniadanie, dlatego zrobiłam sobie płatki
na mleku, najprostsze a za razem najpyszniejsze dla mnie śniadanie.
Potem wróciłam na górę i dostałam sms-a od Mamy


"Możesz przynieść mi do pracy zieloną teczkę, która leży u mnie w sypialni
na biurku, z pośpiechu zapomniałam o niej."


Odpisałam szybkie "jasne" po czym poszłam po teczkę, wzięłam plecak z najpotrzebniejszymi
rzeczami i wyszłam z domu kierując się na przystanek autobusowy.
Tak przyznaje się wyszłam wyglądając jak bez domy, ale aktualnie mam to w dupie.
 Jadę tylko do szpitala, więc mało mnie interesuje wygląd.
Gdy dotarłam po 10 minutach przyjechał autobus, który bezpośrednio zabrał mnie
pod szpital w którym pracuje moja mama.
Weszłam głównym wejściem i witając się z personelem, pokierowałam się do gabinetu
dla specjalistów, grzecznie zapukałam, lecz w zamian dostałam głuchą ciszę
A gdy pociągnęłam za klamkę, okazało się że drzwi są zamknięte.
No świetnie mamo, czyżbyś mnie wystawiła.
Nie mając lepszego pomysłu, usiadłam na krzesełku na przeciwko pokoju i czekałam, aż
mama się odnajdzie.
Po 10 minutach znudziła mnie to czekanie i postanowiłam się przejść,

Pewnie teraz większość sądzi, tak na pewno wolno jej spacerować sobie po szpitalu, 
to tak jakby prawda, większość personelu mnie zna, bo gdy byłam mała często przychodziłam
tutaj. Na początku do przedszkola dla dzieci lekarzy, a potem gdy byłam większa, mama zabierała
mnie na obchody, gdy miała jakieś wezwanie pielęgniarki pozwalały patrzeć mi na ich pracę.
Dużo się od nich nauczyłam od lekarzy też, więc zastanawiam się nad medycyną.
Nie ważne, za bardzo zboczyłam z tematu.

Chodzi o to że gdy przechodziłam przez szpitalny korytarz zauważyłam kogoś, kogo miałam nadzieje nie spotkać w najbliższym czasie.
Mowa o Cloe, schowałam się za recepcje i starałam się dojrzeć co robi.
Na natomiast intensywnie prowadziła dyskusje z jakimś lekarzem, widać było że lekarz wyprowadził ją
z równowagi. Stali dość daleko dlatego nie mogłam zrozumieć o czym gadają, gdy chciałam podejść dalej,
wtedy pojawiła się moja kochana mamusia
Ty to kurna masz wyczucie czasu
Spojrzała się na mnie miną typu "WTF",
ale zaraz machnęła ręką i łapiąc mnie za ramie wprowadziła do swojego pokoju

- co Ty właśnie robiłaś? - zapytała surowo, opierając się o jedno z biurek

- nic ważnego, am proszę oto Twoja teczka - podałam jej ją i chciałam wyjść, ale ciekawość mi na to nie pozwalała

-mamo mam pytanie, ale nie do Cb tylko jako do lekarza - zaczęłam a ona kiwnęła głową na znak że mam kontynułować

- pamiętasz tą sytuacje z prze 2 lat, co ta dziewczyna popełniła samobójstwo ? - zapytałam nie pewnie

- tak, doskonale, przywieźli ją do naszego szpitala, była masa policji i dziennikarzy, tego nie da się zapomnieć a czemu o to pytasz ? - zdziwiła się

- sprawa została zamknięta prawda ? - usiadłam na sofie a ona zrobiła to samo

- tak Alexis, okazało się że było to samobójstwo tak jak już wspomniałaś, nikt nie roztrząsał sprawy, ale odpowiedz mi w końcu o co chodzi ? - zapytała wzruszając ramionami.


Nie wiedziałam co mam zrobić. Moja mama nie wie kim była ta dziewczyna a tym bardziej nie wie,
dlaczego się zabiła, boje się jej powiedzieć za dużo i nie chce jej w to mieszać, ale w sumie mogła by mi pomóc gdy się czegoś dowiedziała.


- wszystko Ci powiem, ale jeszcze nie teraz, potrzebuje Twojego zaufania - uśmiechnęłam się

- możesz mi powiedzieć czy na pewno nikt nie chce aby śledztwo ponowie zostało wszczęte ? -dodałam, mama długo się zastanawiała aż wstała i podeszła do mnie

- zgoda, pomogę Ci, ale później wszystko mi opowiesz - powiedziała surowo i wyszła z pokoju


Po kilku minutach wróciła z swoim przełożonym,  który kiwnął na nią głową a ona wyszła z gabinetu zostawiając mnie z nim.


- nie chce wiedzieć po co Ci są potrzebne te informacje, więc odpowiem na Twoje pytania a potem oboje zapomnimy że taka rozmowa miała miejsce, zgoda ? - zapytał łagodnym głosem, na co ja kiwnęłam głową 

- mamy mało czasu, więc zaczynaj - zamknął drzwi na klucz i usiadł koło mnie

- znasz Cloe Parker ? - zapytałam,

- tak, jest córką Stelly Parker, Cloe to siostra dziewczyny, która popełniła samobójstwo - odpowiedział

- była dzisiaj w szpitalu czego chciała ? - kontynuowałam

- jej matka chce po prostu zapomnieć i iść dalej przez życie, a Cloe uważa że jej siostra nie mogłaby zrobić czegoś takie i oskarża szpital o jakieś przekręty i zaniedbania - odpowiedział

- od kiedy to trwa ? - wypytywałam go dalej

- od miesiąca, od kąt się tutaj przeprowadziła, i już wyprzedam Twoje pytanie, nie wiem gdzie i z kim mieszka - po czym wstał

- bardzo dziękuje za informacje - przytuliłam go

- po prostu rozmowy nie było - obiął mnie

- do widzenia - pożegnałam się i wyszłam jak najszybciej ze szpitala


Nie mogłam uwierzyć w to czego się dowiedziałam, szybko wróciłam do domu i napisałam do wszystkich
zbiorowego sms-a że maja do mnie przyjść o 16 bo to ważne i zostają na noc.
Moja mama wróci pewnie w nocy, a co do Parisy do wysłałam ją na noc do koleżanki.
Sama postanowiłam zadbać trochę o siebie, umalowałam się i przebrałam.
Przygotowałam z salonie napoje i przekąski, wiem że chłopcy przyniosą jakieś trunki, więc o to nie musiałam się martwić, gdy już wszystko było gotowe, usłyszałam dzwonek do drzwi, krzyknęłam otwarte i rozsiadłam się w salonie.
Po chwili wszyscy weszli i usiedli na około mnie. Justin i Chris rozlali nam drinki, które zrobili a Molly włączyła muzykę, potem wszyscy zlepili we mnie wzrok a ja opowiedziałam czego się dowiedziałam w szpitalu.

- skoro ma 17 lat to może mieszkać sama? - zapytał Joe

- Ty jesteś kurwa jakiś zjebany, ona chce nagłośnić sprawę i wyciągnąć konsekwencje od nas a Ty idioto pytasz się czy mieszka sama - wrzasnęła na niego Molly, bijąc go poduszką

- przestańcie - usiadłam między nich

- co teraz robimy ? - zapytał Joe

- nie wiem, ale na pewno nie możemy się jej cały czas bać - zarządziłam,

- posłuchaj, jeżeli ona wiem, co jest raczej oczywiste to raczej powinniśmy się jej bać - zaśmiał się

- i co to nam da? chcecie żyć w ciągłym strachu ? - wtrąciła się Chels

- to co proponujecie ? - spojrzał się na mnie i Chels

- na razie nie mam planu, ale jedno jest pewne nie możemy pozwolić by miała nad nami przewagę - podeszłam na Chels i złapałam ją za dłoń

- razem damy sobie rade, ona jest jedna a nas jest siedmioro - zrobiła szatańską minę

- w takim razie koniec rozmyślania, bawimy się - krzyknął Justin i pod głosił muzykę



 Jak powiedział Justin tak zrobiliśmy, zaczęliśmy pić, tańczyć i palij joiny aby się odstresować.
Dzięki Bogu że mam taras bo inaczej cały dom śmierdział by zielskiem pomieszanym z fajkami, sąsiadów na szczęście również nie mam w przeciagu ok kilometra, więc nie mamy się czym martwić, no niby jest Louis ale on sam jara, więc nic mu do tego.
Koło 23;00 nasze pary zaczęły się rozkręcać i miziać, ale miałam obok siebie Justina i Luke, więc bawiłam się z nimi tańcząc na sp3
Szczerze to gdy to robią najczęściej piszczę i zasłaniam sobie oczy jak dziecko, dając
im do zrozumienia że mają przestać, ale byłam w takim stanie że było mi już wszystko jedno.
Koło 1;30 wszyscy się ogarneliśmy i zaczęliśmy sprzątać cały syf, który powstał
w przeciągu kilku godzin. W sumie to ja z dziewczynami leżałyśmy i chwaliłyśmy się jaka,
ma w jakim kolorze stanik a chłopcy sprzątali, potem jeszcze włączyliśmy sobie film przy, którym
wszyscy usneliśmy.
Nad ranem koło godziny 4;00 przyszłam moja mama, w sumie było czysto,
więc zawołała mnie mówiąc że dziś ma wolne i poszła do siebie spać, ja również to zrobiłam.


07.09. (niedziela)
godzina 9;15
Hermosa Beach

- wstawaj pijaczko - ktoś na mnie wskoczył, przypuszczam że Chris

- co chcesz ? - zapytałam podnosząc się do pozycji siedzącej

- wychodzi już, śpiąca królewno - tym razem po głosie poznałam że to Justin

- już - odpowiedziałam i zeszłam na dół do salonu

- dziękuje że wczoraj przyszliście, i pamiętajcie co ustaliliśmy - przytuliłam każdego na co oni kiwnęli głową

- papapapa - odpowiedzieli chórem i wyszli


Wróciłam do pokoju gdzie spędziłam kilka godzin śpiąc a potem zeszłam na obiad.
Starałam się spędzić z mamą jak najmniej czasu by nie wpadło jej do głowy, wypytać mnie o Cloe.
Plan w sumie się powiódł bo ona siedziała u siebie a ja u siebie i żadna z nas nie wchodziła w drogę drugiej,
do pewnego momentu, gdy ktoś zadzwonił do drzwi.


-Parisa otwórz drzwi - krzyknęła mama do siostry, bo ona jako jedyna była na dole

- spoko, już idę - powiedziała i było słychać dźwięk otwierających się drzwi

- babcia Carmen - usłyszałam po chwili zaskoczony głos Paris


Ja pierdole, czyli jest źle, a nawet bardzo źle.
Carmen to matka mojego ojca i jej wizyta zawsze oznacza coś złego!



-----------------------
  • akcja cały czas się rozwija, i mam nadzieje że wena mnie nie opuści
  • dziękuje bardzo za wszystkie komentarze, które bardzo mnie motywują ♥
  • proszę jak przeczytasz to skomentuj, dla Ciebie to chwila a dla mnie to bardzo wiele *,*








piątek, 4 lipca 2014

2. Ona nas zniszczy


Gdy usłyszałam damski głos w słuchawce, od razu się rozłączyłam.
Nie byłam przekonana do kogo należał, ale na pewno nigdy wcześniej go nie słyszałam.
A to pierdolona suka, to pewnie ta cała Cloe, okey nie jesteśmy parą z Justinem, ale.....nie ważne po prostu co ona z nim robiła, albo lepiej co on robił z nią i czemu odebrała jego telefon.

Nie powinnam o tym myśleć w sumie on ma prawo robić co chce i z kim chce a ja muszę się zając swoim życiem. 
Tylko problem jest taki że chciałabym aby on był jego częścią, czemu to wszystko jest takie skomplikowane i czemu nie mogę po prostu do niego podejść powiedzieć "Justin podobasz mi się"
a no tak bo jestem tchórzem, potrafię wytknąć błąd nauczycielce, powiedzieć księdzu że nudzi mnie jego kazanie i policjantowi że jest debilem bo nie odróżnia strony prawej od lewej, ale nie umiem powiedzieć chłopakowi że mi się podoba, bo? bo jest młodszy i bo nie chce aby mnie odrzucił.
A teraz jeszcze ta cała Cloe, ugh ona to już na maksa mnie denerwuje, sucz głupia.
W sumie może to wszystko to jedno wielkie nieporozumienie, może gdzieś zostawił telefon i ona go znalazła?
Boże...jaka Ty głupia jesteś Alexis, tak to tylko zbieg okoliczności że najpierw wysyła Ci sms-a a potem odbiera jego telefon z pewnością to nic takiego. 
Kurwa muszę przestać już o tym myśleć
Koniec
Stop!

Ej, ale w sumie Justin oficjalnie nie jest moim chłopakiem, więc może jej chodzi o kogoś innego.
Tsaa, na pewno ciekawe o kogo, z kim spędzam dużo czasu i prowadzam się oprócz Justina..hmn..no już wiem Louis, ale skąd ona ma go niby znać i w ogóle skąd ten mały różowy glut wziął się akurat tutaj.
Muszę się tego dowiedzieć, ale najpierw muszę się spotkać z Louisem i może wtedy czegoś się więcej dowiem.

Od razu wstałam z kanapy, wzięłam klucze, zamknęłam dom i pokierowałam się do Louisa. Otworzyłam furtkę i weszłam jak do siebie, od progu zauważyłam porozrzucane rzeczy, ooo nie tylko nie Louis, wbiegłam na górę do jego sypialni i krzyknęłam



- nie jego suko,weś sobie kogo chcesz, ale nie.....- urwałam bo zobaczyłam jakąś blondynke

- kim Ty jesteś? - zapytała nieznana mi dziewczyna, która dopinała stanik

- am....hej jestem Alexis......jestem...siostrą Louisa - sztucznie się uśmiechnęłam

- co TY TU robisz ? - zapytał wkurzony Louis

- przyszłam..po..cukier, przepraszam że ....Wam....am....przeszkodziłam, wpadnę później, papa - wyjąkałam i jak burza, wyleciałam z jego domu 



Ajc, to było niezręczne, powinnam najpierw pomyśleć potem zrobić, mam nadzieje że nie zrobiłam mu za dużego obciachu, chodź w sumie, i tak znajdzie sobie inną naiwną dziewczyny.

Wróciłam do domu i zauważyłam że Parisa również,jej buty walały się przy wejściu. W sumie to nie chce mi się z nią walczyć więc weszłam cicho do swojego pokoju i postanowiłam poczekać aż mama wróci z pracy i zrobi nam obiad. Była już 16, więc niedługo powinna się pojawić. Włączyłam jakiś pierwszy lepszy film, ale był taki nudny że po 10 minutach usnęłam.

02.09. (wtorek)
godzina 7;30
Hermosa Beach

Obudziły mnie promienie słońca, która raziły mnie proso po oczach, sprawdziłam budzik.
7:30 ja pierdole CO???
Spojrzałam na telefon 3 nieodebrane połączeń od Chels, 5 nieodebranych wiadomości od Molly i 10 nieodebranych połączeń od Justina, postanowiłam że akurat do niego oddzwonię, zbieg okoliczności że akurat do niego.


Odebrał za pierwszym sygnałem


- gdzie Ty do cholery jesteś?- krzyknął

- w domu, zaspałam - zaśmiałam się, bawi mnie taka sytuacja

- jak to zaspałaś i z czego się śmiejesz ? - ponownie podniósł głos

- nie krzycz na mnie - powiedziałam cicho

- nie ważne, za 20 minut, będę u Ciebie, szykuj się - powiedział chłodno i wyłączył się



Nie mam pojęcia o co mu chodziło, ale od razu wstałam.
Poszłam się wykąpać, uczesać, umalować i  ubrać
Spakowałam się i zeszłam na dół aby przygotować sobie śniadanie, ale wtedy usłyszałam samochód parkujący na podjeździe, więc zabrałam plecak i wyszłam przed dom.
Z daleka widziałam że był zły, więc szybko zamknęłam dom i wsiadłam do samochodu.

- czemu tak się zdenerwowałeś ? - zapytałam, zapinając pas

- bo to drugi dzień szkoły a Ty już omijasz pierwszą lekcje - odpowiedział, nawet na mnie nie patrząć

- no i co z tego ? co Ciebie to interesuje ? - zapytałam wzruszając ramionami

- interesuje bo.....bo jak będziesz odwalać takie numery to nie pójdziemy na bal - tym razem  na mnie spojrzał

- a czemu on Cię tak interesuje co ? - podniosłam głos

- bo tak, koniec tematu - warknął i przyspieszył


Reszta drogi minęła dość szybko i w ciszy. 
Gdy podjechaliśmy pod szkołę podziękowałam mu i ruszyliśmy do szkoły, w ostatniej chwili zdążyliśmy. Dobrze że lekcje zaczynają się o 8;10.
Ja poszłam na chemie a on na fizykę, i nasze drogi się rozeszły.
A ja głupia zapomniała się go spytać dlaczego to różowe gówno odebrało jego telefon.
Gdy weszłam na lekcje, usiadłam koło Chelsy a ona spiorunowała mnie wzrokiem i zaczęła coś bazgrać na wyrwanej, małej karteczce. Po chwili podała mi ją a mnie zatkało

"Justin jest na Ciebie wściekły podobno całowałaś się z Luke"

Nie mogłam zrozumieć o co jej chodziło, nie przypominam sobie aby taka sytuacja miała miejsce. Mocno się skupiłam i próbowałam sobie przypomnieć jakąś taką sytuacje, ale nie mogłam.
Zaraz zaraz zaraz....może i była taka akcja, ale to było w wakacje, oboje byliśmy pijani, z nim zerwała dziewczyna i wtedy mnie pocałował i wysłał jej zdjęcie aby jej dokuczyć ale miał je skasować i mieliśmy o tym zapomnieć. A to gnojek, ale czemu akurat teraz miał by to ujawnić ?

"Tak, ale to było na początku wakacji, chciał się zemścić na Emily że go zdradziła"

odpisałam jej a ona zrobiła minę typu "AAAA rozumiem"


Po lekcji wyjaśniłam jej wszystko i poszłam szukać Luke, ale zadzwonił dzwonek i musiałam udać się na psychologię, przez kolejne 2 godziny również nie mogłam go znaleźć ,następną miałam teorie muzyki i przypomniałam sobie że mam ją z Luke, ale też z Justinem, więc nie chcąc go jeszcze bardziej denerwować usiadłam jak najdalej od nich. 
Gdy lekcja się skończyła zgarnęłam jednego i drugiego i zaczęłam paplać

- skąd wiesz o pocałunku ? - zapytałam Justina

- to nie ważne, czemu to zrobiliście ? podobacie się sobie ? - zadał pytania a mnie zemdliło i oboje się zaczęliśmy śmiać

- stary, w życiu, ja i ona, nawet nie ma takiej opcji - wyśmiał go Luke

- palant - wysyczałam


- nie ważne, chodzi o to że to było dla zgrywy w wakacje, chciał wkurzyć Emily i dlatego to zrobiliśmy a ja jestem jedyną wolną laską z którą się zadaje - dodałam i pocałowałam Justina w policzek

- czyli to dla Was nic nie znaczyło ? - zapytał

- kompletnie nic - odpowiedziałam

 - ale stary, powiedz teraz skąd się o tym dowiedziałeś ? - zapytał Luke

- wczoraj po treningu zobaczyłem Cloe chodzącą po szkole, szukała czegoś, więc podszedłem do niej zapytałem co robi. Odpowiedziała że szuka naszyjnika, który zgubiła, powiedziałem że jej pomogę i zostawiłem plecak z telefonem na korytarzu i poszedłem szukać po 5 minutach krzyknęła że go znalazła, więc zabrałem swoje rzeczy i pojechałem domu, potem jak przeglądałem zdjęcie to zobaczyłem to na, którym się całujecie - powiedział wzruszając ramionami

-a to sucz - krzyknęłam, tak że pół szkoły się na mnie spojrzało

- pieprzona ździra - dodał Luke

- ej nie przejmujcie się, znam prawdę i to jest najważniejsze - powiedział przytulając nas

Potem gadaliśmy głównie o głupotach, oni obgadywali laski z mojego rocznika a ja chłopaków, ale szczerze to jakoś nie jestem zazdrosna bo Justin chodź by był najprzystojniejszym chłopakiem na świecie, to
 cheelliderki z mojego rocznika i tak się z nim nie umówią,
 hahahahahaha o jak mi przykro
a i dogadałam się że odwiezie mnie do domu bo kończymy o tej samej porze
Naszą rozmowę przerwał nam dzwonek i wszyscy udaliśmy się na swoje lekcje. 
Miałam nauki polityczne na których wynudziłam się i to piekielnie, ta lekcja jest jakoś mało interesująca a do tego nauczyciel tak nudno gada że przysnęłam..tylko troszeczkę.
Obudził mnie dzwonek, więc od razu wyszłam z sali i udałam się do stołówkę, jako pierwsza usiadłam na "naszym" stałym miejscu i czekając na resztę, zauważyłam Cloe, ona mnie również, więc podeszła do mnie pewnym krokiem

- jak tam Twój chłopak? nadal jesteście razem, czy już wie że jesteś puszczalska ? - zapytała złośliwie

- między nami jest dobrze, a reszta to nie Twój interes, zajmij się tym co dzieje się w Twojej buzi a nie mojej - wyśmiałam ją

- i radzę Ci spadać bo Molly idzie, a ona załatwi Cię tak że nikt nie zechce Cie dotknąć nawet patykiem - dodałam i zarzuciłam włosami

- nawet nie próbuj siadać przy naszym stoliku różowa czarownico - krzyknęła Molly a ona od razu odeszła

- czego chciała ? - zapytała podchodząc

- aa nic ważnego - urwałam


Wszyscy rzucili się na jedzenie a ja podjadałam od Chelsey i Justina bo nie zdążyłam zrobić sobie śniadania a kasy nie chciało mi się marnować na tłuste żarcie.
Cała atmosfera w sumie wróciła do normy i zachowywaliśmy się jak rok temu, bez żadnych sensacji.
Siódemka zwykłych przyjaciół jedząca lunch.
Niedługo później zadzwonił dzwonek i wróciliśmy na dalsze lekcje, w moim przypadku oznaczało to monotonną lekcje wf i bieganie za głupią piłką.
Grzecznie przebrałam się w szkolny strój i ruszyłam za klasą na boisko, po drodze spotykając Angele z którą, często ląduje w szkolnej kozie. bo obie nie do końca zawsze docieramy na wszystkie lekcjach.
Nauczycielka rozkazała zrobić rozgrzewkę a sama zaczęła gadać z moją trenerką pływania, po 30 minutach obie gestem ręki wskazały że mam do nich podejść


- witaj Alexis - przywitała się trenerka, podając mi dłoń

- dzień dobry - uśmiechnęłam się promiennie, ale po ich minach było widać że chcą powiedzieć mi coś, co na pewno mi się nie spodoba

- słyszałaś na pewno że za miesiąc są zawody ? - zapytała

- owszem, właśnie do nich mnie Pani trenuje - odpowiedziałam pewnie, obserwując jej chyboczącą się sylwetkę, wskazującą że odczuwa niepokój

- o tuż, doszły mnie słuchy że twoja kontuzja barku ostatnio nie dawała Ci o sobie zapomnieć - mówiąc to pocierała rękę o rękę. Jakiś rok temu miałam problem z barkiem po tym jak pijana zsunęłam się ze schodów i upadłam na bark, cała szkoła o tym gadała bo nie miał nas kto reprezentować na zawodach a ja, jako jedyna byłam odpowiednio do tego wyszkolona,przez 3 miesiące nie mogłam trenować potem rehabilitacja, ale teraz nie dam za wygraną i pojadą na te zawody, chodź by nie wiem co. Ciekawi mnie jedynie co za wiedźma śmiała wymyślić taką plotkę, ostatnio trenowanie idzie mi całkiem nieźle, dużo ćwiczyłam w wakacje a bólu nie odczuwam już prawie w ogóle

- to są jedynie głupie plotki dziewczyn które zazdroszczą mi sukcesów i chcących zając moje miejsce w reprezentacji szkoły - odpowiedziałam pewnie

- Alexis, ale my jeszcze nie wybrałyśmy osoby do reprezentacji - odezwała się w końcu moja nauczycielka

- ale jak to ? -warknęłam

- jest jeszcze jedna osoba, która ma odpowiednie umiejętności i mogłaby nam pomóc w wygraniu medalu - kontynuowała a we mnie się gotowało

- niby kto taki ? - krzyknęłam

- Cloe, Cloe Parker - gdy nauczycielka wypowiedziała imię tej kutwy wszelkie moje zahamowania póściły

- słucham ? bo ja kurwa czegoś nie rozumie, chodzę do tej pieprzonej szkoły już 4 rok i zgarnęłam 23 nagrody przez 3 zasrane lata bo nikt inny nie był w stanie mnie pokonać a teraz dochodzi do nas do szkoły ta zajebana szmata Cloe i chcecie mnie wykopać i ją postawić na MOJE miejsce ? - zapytałam ale obie nauczycielki tak zatkało że patrzyły się na mnie kompletnie oszołomione z oczami wielkości pięciozłotówek

- powiedzie coś czy będziecie się tak patrzeć -  dodałam, ale z ich strony było zero reakacji

- w takim razie dziękuje za uwagę, i pragnę powiedzieć że nie dam się wykopać z miejsca szkolnego lidera pływackiego a tym bardziej z drużyny - pomachałam im i pobiegłam w stronę przebierali



Po 10 minutach przebrałam się i opuściłam przebieranie, kierując się na główny rynek szkoły, czekając na
Molly bo wysłałam jej wcześniej sms-a że czekam na nią. Po kilku minutach zadzwonił dzwonek a razem z nim zobaczyłam Molly.



- co się stało? wyglądasz okropnie - złapała mnie za dłoń

- musimy zrobić coś z tą całą Cloe, ona rujnuje mi życie, najpierw sms że mam pilnować swojego "chłopaka", potem ten głupi żart z zdjęciem całującego się ze mną Luke a teraz chce wykopać mnie z zawodów - mówiłam to wszystko przez łzy

- ooo kochanie to jeszcze nic, mnie zapisała na ochotnicze zbieranie psich gówien w mieście jako wolontariusz z czego nie mogę się już wypisać, Chris i Joe są zawieszeni do końca tygodnia za zdjęcia, które dała "anonimowo" dyrektorowi na których palą na terenie szkoły, Chelsy może wylecieć z drużyny bo podobno "ktoś" ją widział jak używa dopingu przed zajęciami a Justin i Luke przez miesiąc mają pomagać w szkolnej stołówce bo niby podmienili płytkę babce od przystosowania w rodzinie na pornosa - coraz głośniej śmiała się gdy wymieniała kolejne rzeczy

- kim ona jest i czego od nas chce ? - zapytałam płaczliwym głosem

- nie mam pojęcia, ale jeżeli się tego nie dowiemy to zniszczy nam wszystkim życie, dosłownie - odpowiedziała patrząc się w dal


To była moja ostatnia lekcja, więc po rozmowie, którą odbyłam z Molly udałam się na szkolny parking i czekałam na Justina, który pojawił się z Luke. Obaj byli mega wkurzeni.
Nie dziwie się im
Jazda do mojego domu zajęła około 10 minut, pożegnałam się z nimi i weszłam do domu w ,którym o dziwo była moja mama, przywitałam ja i od razu poprosiłam o przygotowanie obiadu, gdy ona go szykowała poszłam na górę  przebrać sie w coś bardziej wygodnego i postanowiłam osobiście przeprosić Louis za akcje z rana, krzyknęłam do mamy szybki "wychodzę na chwile", po czym za moment byłam pod jego domem, ale tym razem zadzwoniłam dzwonkiem.
Po kilku chwilach stał z drzwiach, gestem reki zaprosił mnie do środka i usiedliśmy w jego salonie.
Przeprosiłam go na co on się zaśmiał i powiedział że nie był zły że bawiła go ta cała sytuacja, potem opowiedział mi o swoim dniu w pracy a ja ze szczegółami przedstawiłam mu sytuacje z Cloe



- to bardzo dziwne - odezwał się po wysłuchaniu całej historii

- ale co ? -zapytałam, próbując zrozumieć o co mu chodzi

- Parker to nazwisko coś mi mówi, ale do końca nie mogę przypomnieć sobie co - złapał się za głowę i udawał że myśli


Po chwili usłyszałam dzwonek swojego telefonu, za wyświetlaczu widniało Molly, od razu odebrałam


- co się stało? - zapytałam z przerażeniem

- Alexis pamiętasz nasz obóz 2 lata temu ? - szepnęła do słuchawki

- tak a co ? - nie rozumiałam co to ma za znaczenie

- to jest jej siostra - powiedziała na wdechu a ja od  razu się wyłączyłam


Telefon wypadł mi z ręki a wszystkie wspomnienia wróciły.
Byliśmy tylko głupimi dziećmi i żadne z nas nie sądziło że taka zabawa może mieć ogromne skutki, ale widać od przeszłości nie da się uciec.


- i co, co Ci powiedziała - zapytał obejmując mnie w pasie

- Cloe to siostra tej dziewczyny z letniego obozu, tej co popełniła samobójstwo - szepnęłam i zakryłam twarz ręką.



----------------------
Akcja po woli się rozwija i mam nadzieje że opowiadanie spodoba się Wam
Proszę napiszcie co sądzicie, albo chociaż czy się Wam podoba czy nie, to bardzo motywujące.









środa, 2 lipca 2014

1.Początek a może koniec!

To może tak na dobry początek powiem coś o sobie.
Nazywam się Alexis i mieszkam w Hermosa Beach, jest to nie duże miasteczko, oddalone o 10km od Los Angeles gdzie chodzę do szkoły. W Hermosa Beach nie ma za dużo atrakcji, pomijając cudowną plaże, gdzie można dobrze się bawić.
 Mam tutaj około 20 tys. mieszkańców, co porównując do innych miast jest małą liczą, lecz nikomu to nie przeszkadza, zaletą tego jest że praktycznie każdy, każdego zna, nawet chodź by z widzenia.
Biorąc pod uwagę małą ilość szkół, razem z najbliższymi przyjaciółmi jak już wspomniałam chodzę do szkoły w Los Angeles, co mi kompletnie nie przeszkadza bo dojazd do niej zajmuje mi około 15-20 minut, to uzależnione jest od tego czym jadę a na moje nieszczęście jest to zazwyczaj szkoły bus. Zabawne że mając 18 lat nie zdałam tego cholernego prawka, ale pocieszam się że nie tylko ja jestem taka nie udolna, lecz moje przyjaciółki również.
Co do przyjaciół to pora na krótką historyjkę o nich. Od kąt poszłam do szkoły przyjaźnie się z Chelsy, jest dla mnie jak siostra, a gdy zostaje sama, bo moja mama często wyjeżdża lub musi zostać na noc w pracy Chelsy zamienia się w moją niańkę i opiekuje się mną jak małym dzieckiem. Pod wieloma względami jesteśmy identyczne, obie lubimy te same filmy, i mamy podobny gust muzyczny. Uczymy się na tym samym poziomie,  lecz również wiele spraw nas dzieli, jak np sport czy zaangażowanie, albo pracowitość czy nawet choćby znajomi, ona nie przepada za moją drugą przyjaciółką, która w sumie już nie jest mi tak bliska, jest w sumie dla mnie dobrą kumpelą.
Mowa o Molly, ona jest bardzo am specyficzna, chyba tak bym to ujęła. Lubi dobrą zabawę i zero konsekwencji swoich czynów, często pije i bierze narkotyki razem ze swoim chłopakiem Joe, który również się z nami zadaje i jest bardzo znany w naszej szkole jako "badboy. Ludzie a zazwyczaj chłopcy często go unikają bo zwyczajnie się go boją, gdyż bywa często agresywny, nawet do nauczycieli, więc często jest zawieszany i raczej rzadko chodzi do szkoły, a gdy się już w niej pokazuje to najczęściej z Chrisem i kilkoma innymi chłopakami.
Chris to chłopak Chelsy, który kocha ją nad życie, są uroczą parą i akurat jego to uwielbiam, też się z nami zadaje i ze wszystkich tych debilów z, którymi mam do czynienia jest najmądrzejszy i najmilszy. Laski na niego lecą, ale to akurat dlatego że jest kapitanem szkolnej drużny w koszykówkę w której jest Joe i najlepszy przyjaciel Chrisa czyli Justin.
Co do niego to również mój "przyjaciel", część naszej paczki. Muszę przyznać mega z niego ciacho, jest również uroczy i zabawny, to taki nasz osobisty klaun i pocieszacz, ale często zachowuje się jak kretyn by podlizać się naszemu rocznikowi bo jest młodszy a to wyklucz go z mojej "ligi" w sumie podoba mi się od kąt Chris mi go przedstawi, to taki mój ideał, ale nic z tego nie będzie.
Ostatni z naszej "grupy" to Luke ten sam rocznik co Justin, lecz z nim mam najmniejszy kontakt, ćpa najwięcej chyba z całej szkoły i bardzo rzadko nie jest na haju, ale w szkole nikt nic z tym nie robi bo jego ojciec ma wtyki w szkole i nikt nie chce stracić pracy, więc wszyscy udają że nikt nic nie wie.

Co do mojej rodziny to jak już wspominałam moja mama pracuje w szpitalu, jest chirurgiem plastycznym, ale nie poprawia za dużego nosa czy za małych cycków w prywatnej klinice, tylko pracuje w państwowym szpitalu i pomaga najczęściej ludziom po wypadkach czy w skrajnych sytuacjach.
Mam również młodszą siostrę Parise, która jest brzydko to mówiąc kujonem. Od zawsze miała głównie same A czy B i nawet często pomaga mi w lekcjach, mimo że ja jestem w 4 klasie a ona w 1, więc ja jestem głupia a ona wybitnie inteligentna.

Po tym jak już opowiedziałam dużo, mogę przejść do ciekawszej historii, czyli wszystkie co miało miejsce w 4 klasie szkoły średniej.


01.09. (poniedziałek)
godzina 6;30
Hermosa Beach


Usłyszałam dźwięk swojego telefonu, więc zaczęłam się rzucać na łóżku aby go odnaleźć, po chwil spojrzałam na wyświetlacz i przycisnęłam zieloną słuchawkę.

- no hej Chels co tam ? - zapytałam zaspana

- witaj promyczku, czyżbym Cię obudziła - zapytała roześmiana

- przejdź do rzeczy - rozkazałam

- chcesz usłyszeć złą wiadomość czy bardzo złą ? - zapytała tym razem mniej entuzjastycznie

- bardzo złą

- nasz ukochany Pan od wf zrezygnował i zastąpi go jakaś nowa baba - pisnęłą

- skąd wiesz, skoro jeszcze szkoła jest zamknięta ? - zapytałam podnosząc się z łóżka i idąc do łazienki

- od Molly - odpowiedziała

- czyli koniec z wylegiwaniem się na słońcu na wf, dobra teraz zła wiadomość

- musimy do szkoły jechać busem bo nikt nie ma sprawnego auta, albo wszyscy są pijani

- zajebiście, zajmę nam miejsce i widzimy się o 7;20 - odpowiedziałam i rozłączyłam się


W łazience szybko się wyszykowałam i przebrałam 
Po około 30 minutach byłam już gotowa do wyjścia, szybki prysznic, fryzura, makijaż i ciuchy, wszystko gotowe. O 7 weszłam na dół i zobaczyłam swoją siostrę wpatrującą się w wyświetlacz telefonu.

- co tam młoda ? - zapytałam z ciekawości

- czekam na sms-a od Julie czy podwiezie mnie do szkoły - odpowiedziała i wstała z krzesełka, kierując się do wyjścia

- i jak ? - zapytałam

- już jest, widzimy się w szkole papa - odpowiedziała i wyszła.


No super, nawet moja siostra jedzie do szkoły samochodem a ja muszę gnieść się w tym starym rzęchu.
Zdążyłam jeszcze włączyć telewizor i sprawdzić swoje portale społecznościowe tak na szybko. Ludzie już narzekali że szkoła się zaczęła i pisali inne głupoty, ale jakoś nic nie przykuło specjalnie mojej uwagi, więc wyłączyłam laptopa razem z telewizorem i wyszłam z domu kierując się na przystanek autobusowy.
Po ok 3-5 minutach byłam na miejscu i już z daleka widziałam busa.
Mój przystanek jest jednym z pierwszych dlatego mam okazje zając najlepsze miejsca.
Gdy tylko się zatrzymał popędziłam na tył i usiadłam rozkładając się na trzech siedzeniach.
Na następnym przystanku wsiadło już sporo ludzi razem z wiecznie wkurzoną Molly, a przy kolejnym dołączyła do nas Chelsy.


- możecie mi powiedzieć jak to jest że zadajemy się z samymi chłopakami a żaden z nich nie mógł nas dziś podwieźć ? - zapytałam

- Joe ma zawieszone prawko - odpowiedziała Molly

- a  Chris i Justin mają kaca po wczorajszej zabawie, na którą nie zostałyśmy zaproszone bo jesteśmy dziewczynami - dodała Chles

- okey, nie było tematu -obie były złe, więc nie miałam ochoty kontynuować tematu.



Po 30 minutach nudnej jazdy wyszłyśmy z busa i stałyśmy przed naszą szkołą muszę przyznać że budynek jest całkiem spoko i z zewnątrz wygląda ładnie.
Na początku udałyśmy się pod aule aby zobaczyć gdzie mamy pierwszą lekcje, okazało się że to angielski i wszystkie mamy razem, potem poszłyśmy na patio przywitać się z znajomymi.
Tam spotkałyśmy Chrisa, Joe i Justina.
Hmn, ale on cudownie wygląda, uwielbiam na niego patrzeć ma w sobie coś takiego że nie mogę oderwać wzroku, fajnie było tak go obczajać, ale potem zaczął coś mówić



- no to zgadzacie się ? - zapytał patrząc w moją tronę

- na co ? - zapytałam, zdziwiona, bo nie miałam pojęcia co do mnie mówi

- będziemy Was wodzić do szkoły przez tydzień a w zamian Wy, pójdziecie z nami na bal - powiedział zdziwolony

- jaki bal ? - znowu zadałam pytanie

- no nie gadaj że nie wiesz - wtrącił się Chris

- my nie chodzimy zazwyczaj na takie akcje, więc nie wiemy za dużo o tym - dodała Molly

- jest to bal rozpoczęcia się ostatniej klasy,i aby na niego pójść trzeba mieć partnerkę, więć....- zaciął się Justin

- chyba wolne szkolnego busa - zaśmiała się Chels

- oj, weście będzie fajnie - Chris przytulił ją

- nie podoba mi się ten pomysł, to nie mój styl imprez - w końcu się odezwałam

- chodź pogadamy - Justin odciągnął mnie od grupy

- proszę chodź ze mną - dodał

- nie chce mi się - zrobiłam krzywą minę

- proszę, proszę, proszę - z każdym proszę całował mnie po poliku coraz bliżej ust

- dlaczego tak Ci zależy ? - zapytałam zdziwiona

- bo inaczej nie będę mógł tam pójść, jestem młodszy - powiedział po chwili ciszy

- dobra, niech Ci będzie - uległam mu i doszłam do przyjaciół

- i jak ? - spytał Joe

- idziemy - powiedzieliśmy równo



Potem z dziewczynami udałyśmy się na angielski, na samym końcu usiadłam ja z Chelsey a przed nami Molly, nauczycielka od razu rozpoczęła lekcje i zaczęła gadać o książce "Romeo i Julia" a my strasznie się nudziłyśmy, aż do momentu gdy to klasy ktoś wszedł.
Dziewczyna miała różowe włosy i mocny makijaż, podała nauczycielce kartkę a ta kazała zająć jej wolne miejsce, mogła usiąść na pierwszej ławce, ale nie ta wybrała miejsce koło Molly


- tu jest zajęte - odezwała się Molly, zakładając na krzesło nogę

- nikogo tu nie widzę - odezwała się dziewczyna i sztucznie się uśmiechnęła

- jak Cię kopnę w dupę to zobaczyć - burknęła Molly i spiorunowała ją wzrokiem

- Molly, Joe nie ma więc daj usiąść tu Cloe, jest nową uczennicą w szkole - odezwała się nauczycielka a ona zabrała nogę

- oj szybko się poddajesz - szepnęła nowa w kierunku Molly

- spierdalaj suko - spluneła


I tak wyglądała cała lekcja, Molly i ta nowa cały czas się kłócimy i wyzywały, w sumie przynajmniej coś się działo. Po 40 minutach zadzwonił dzwonek i Cloe opuściła klasę jako pierwsza, a Molly cały czas o niej gadała i o tym jak ona pożałuje że się tu znalazła.
Wszystko było całkiem spoko do pory lunchu, wchodząc na stołówkę zauważyłyśmy że przy naszym stoliku siedzą chłopcy razem z nową dziewczyną



- oooo suka tego pożałuje - krzyknęła Molly i popędziła w stronę stolika, a my razem z nią

- hej baby co tam ? - zapytał rozbawiony Joe

- co to coś robimy przy NASZYM stoliku - podkreśliła słowo "naszym"

- siedzę a masz z tym jakiś problem - zapytała Cloe, odwracając się

- jedyny problem jaki mam to Ty w zasięgu mojego wzroku, wypad, bo skopie Ci dupę tak że wypierdolisz jak z armaty - zaśmiała się i podeszła bliżej

- uważaj na słowa - uśmiechnęła się sztucznie Cloe

- bo ? co mi zrobisz szmato - wyśmiała ją i pociągnęła za włosy odciągając od naszego stolika

- puszczaj - wiła się z bólu

- spoko - szarpnęła ją tak że upadła i wróciła do stolika

- co to było ? - zapytał Joe



Nikt nic się nie odezwał i przez 30 minut, wszyscy siedzieliśmy w ciszy. Po przerwie miałam jeszcze 2 godziny wf,ale w sumie szybko mi minęło bo trenerka wyciągnęła mnie na trening pływania. O 14;00 skończyłam lekcje i razem z Chelsey pokierowałyśmy się w stronę busa, reszta miała zajęcia dodatkowe albo karę jak Molly za zaatakowanie Cloe.

Koło 14;30 byłam już w domu, zjadłam obiad, i oglądałam tv, gdy dostałam sms-a od nieznanego numeru

"Lepiej pilnuj swojego chłoptasia, wpadł mi w oko
 Cloe xoxo"

Po tej wiadomości wkurzyłam się i zadzwoniłam do Justina, pierwszy sygnał nic, drugi to samo za trzecim odebrał ktoś, ale na pewno nie Justin


---------------------------
  • Jak Wam się podoba ?
  • Początek taki sobie, ale się rozkręci :)